Mocny, trudny, ukazujący, że system w którym żyjemy jest do bani.
Moim zdaniem, problem był w samych bohaterach. Nie byli zbyt ogarnięci, trzeba przyznać :).
Żałuję, że Eva nie złapała więcej charakteryzacji, była najbardziej rozgarnięta z nich wszystkich.
Eva nauczyła się języka i najlepiej się przystosowała do nowych warunków. Choć zasugerowane jest też, że to ona pobrała kredyt i wtrąciła przyjaciół w problemy finansowe.
Kwestia pobrania kredytu jest zupełnie pominięta w filmie, a szkoda. Chciałbym wiedzieć, jak te decyzje były umotywowane.
Scheitz zupełnie zbzikował, zajmując się tym "zwierzęcym magnetyzmem", a potem wszędzie doszukiwał się "spisku" :). To było sympatyczne, ale zupełnie niepomocne, biorąc pod uwagę sytuację bohaterów.
Ten napad... nie był zbyt dobrze przemyślany - to trzeba przyznać. Przypuszczam, że Scheitz zaplanował tą porażkę :). Stroszek w tym momencie jest już trochę zbity z tropu.
Stroszek był zupełnie w kropce... trochę. Nie potrafił przejąć inicjatywy - co dobrze ukazuje scena napadu :P.
Bohaterom brakowało zaufania, bliskości, wsparcia. Byli w zupełnie obcym środowisku, zamknięci w swoich rolach społecznych.
Zmiana środowiska nie wiele dała, bo istota ich problemów leżała w nich samych. Przynajmniej mi się nasunęły takie wnioski.