Muszę powiedzieć, że zawiodłem się na tym filmie. Sądziłem, że to będzie bardziej horror niż coś w rodzaju filmu katastroficznego. Film bardziej skupiał się na tym jak prowadzone jest śledztwo w wykryciu producentów i źródła tej substancji niż na tym, jak sama substancja atakowała ludzi. Były tu jedynie dwie ostrzejsze sceny gdzie substancja rozrywała kolesiom szczękę. Reszta to sceny gdzie biała maź płynie i próbuje zaatakować ludzi - zupełnie jak w innym, podobnym filmie "Plazma" (The Blob) z 1988 roku, który jednak jest duuuużo lepszą produkcją. W ogóle film ma urwane wątki, które kończą się zbyt nagle (np. końcówka filmu, która nic nie wyjaśnia!) albo wątki, które nie wiadomo skąd się wzięły, jakby z filmu usunięto sceny je poprzedzające. Na przykład nagle pojawiający się koleś o pseudonimie czekoladowy Charlie i gada o jakiejś skradzionej fabryce a wcześniej w filmie nie było o niej mowy. Później Charlie znika a przecież miał dotrzeć do jakiegoś agenta FBI. Albo nagle pojawiająca się ta babka, która odpowiadała za reklamę The Stuff i nagle jej odwidziała się ta reklama. Nagle pojawia się też jakieś wojsko w jakimś zamku, też nie wiadomo skąd. Pogubione wątki i dziury w fabule, czy co? W filmie ze znanych twarzy wystąpił jedynie Michael Moriarty, którego ostatnio widziałem w filmie "Troll" gdzie wystąpił jako Harry Potter senior. Tutaj zagrał jakiegoś agenta FBI, który prowadzi śledztwo w wykryciu pochodzenia tej substancji.
Niestety zawiodłem się na tym filmie i spodziewałem się czegoś dużo ciekawszego. Oceniam na 3/10.