Wszystko ładnie pięknie, pokazane emocje, przesłuchanie, ewakuacja itd. Ale moim zdaniem jest taka dziwna scena związana właśnie z ewakuacją - nie ma ich, zniknęli z radaru... ale helikopter ich widzi i przekazują to wieży... w scenie jak lecą nad rzeką płynie po niej łódź, ale oczywiście nikt nic nie widzi ... nie ma żadnej akcji, nikt nie koordynuje akcji ratunkowej po tym jak wpadli do wody! a ten od radaru siedzi w swojej kanciapie z myślą że przecież i tak wszyscy zginęli zamiast zlecić akcje ratowniczą itd.. ? nie wiadomo co dalej.... dopiero przypadkowo!!!! - łódź straży przybrzeżnej która jest nagle w okolicy i są dialogi - co to? To samolot? - i zaczyna się akcja ratownicza!!! :-)) Śmiechu warte!!! Źle to zrobili , dla laików
radary nie widzą obiektów które znajdują się nisko, bo jest tam za dużo rzeczy np. wysokie budynki, wiec samolot na odpowiedni niskim pułapie jest po prostu niewidzialny. Pamiętaj też, że cała akcja działa się kilka lat temu i przepływ informacji nie był tak szybki jak dzisiaj i nie było ludzi wrzucających dymiącego samolotu na snapchata, co dzisiaj na pewno miałoby miejsce. Z kolei ich zaskoczenie, że widzą samolot na rzece jest normalna, bo nikt się tego nie spodziewa, a to, że łodzie patrolują rzekę jest normalne. Film fajnie oddał całe zaskoczenie sytuacją i moim zdaniem twoje zarzuty są bezzasadne.
Już Ci tłumaczę, od momentu uderzenia w ptaki do zetknięcia się Erbasa z wodą minęły tylko 4 min, kontroler w tym czasie zajęty jest szukaniem pasa startowego, chwile to trwa zanim zawiadamiają służby ratunkowe które potrzebuje znowu kilka minut na organizację i kolejne minuty na pokonanie odległości do miejsca kolizji, a ta przypadkowa łódź mogła nie zauważyć miejsca wodowania, ponieważ rzeka Hudson lekko skręca w stronę południową w tamtej okolicy. Co do kontrolera, to prawdopodobnie są procedury, które nakazują usunąć natychmiast pracownika z miejsca pracy, który doznał szoku. Tym bardziej, że groziło mu potencjalne, pośrednie przyczynienie się do katastrofy