Na film poszedłem z czystej ciekawości. Oto Australijczycy opowiadają swoją historię. Wydawało mi się, że o tym kraju wiem sporo. A tu zaskoczenie... Uciekająca para bohaterów (Aborygeni przecież...) napotykają dziwne plemię o czerwonej barwie skóry, przed którym sami muszą się chronić, a z których ręki ginie jeden ze "ścigających". Co to za plemię - wie ktoś?
Tacy sami Aborygeni, tylko "nieucywilizowani" przez białych, padło pytanie "do kogo należy ta ziemia?" Archie odpowiedział "do plemion", wysmarowani byli jakąś farbą/kredą.
aborygeni pojęcie ogólne.....tak jak indianie dzielili się na wiele plemion...mniej I więcej przyjaznych....
rozumiem ale w tym wypadku wypowiadałem się o tych australijskich (zamieszkujących kontynent), są zapewne drobne różnice kulturowe w stosunku do tych na wyspach (np. Torres Islands), ale z tego co wiem to bohaterowie filmu nie płynęli nigdzie łódką
Może znajdziesz trop w książce W. Bębna - Aborygeni, pierwsi nomadzi., choć przyznam, że mapki prawie nieczytelne.