Przeczytalem ksiazke i byla dla mnie genialna, niegorsza niz "Ojciec chrzestny", ale na filmie sie zawiodlem. Ogladalem go na 2 razy bo bym sie zanudzil. Swietny material zostal niestety moim zdaniem skopany.
Niestety, zgadzam się. Powieśc należy do moich ulubionych, natomiast film został zrealizowany wybiórczo. Ale trudno się dziwic - film był kierowany głównie do amerykańskiej publicznosci, która jest w stanie zrozumiec pewne rzeczy tylko pod warunkiem dosłowności. Pozdrawiam Europejczyków!!!
zgadzam się w 100% z opinią. zostałem obrzygany interpretacją filmową. solidaryzując się z tymi co czytali książkę pytam się - gdzie w tym filmie jest motyw z LaVenerą? pytam sie gdzie?!?!
w ogóle gdzie w tym filmie jest kupa wątków? tak na dobrą sprawę odnoszę wrażenie, że ten film był o niczym. Żaden wątek nie został po ludzku przedstawiony. Aktor grający główną rolę ma manierę jak Yul Brynner w "Annie i Królu" w latach 50tych... 2/10 za dobre chęci
Też oglądałem na 2 razy, z tym że za drugim podejściem zdołałem przebrnąć tylko przez 10 min. Film bardzo słaby, a powinien być w czołówce gatunku.
Ten film nie ma ładu, składu i konsekwencji. Normalnego świata i reakcji normalnych ludzi nie widać. Bardziej się opiera na tym, co mówią. Jak bohaterowie mówią "Giuliani jest super i ludzie go kochają", to znaczy, że ludzie go kochają, a jak bohaterowie mówią "Giuliani jest zły i nikt go już nie lubi" to go nagle nikt nie lubi. Do tego jak dla mnie niezrozumiała opcja z tym mieszkaniem w górach, a na filmie zwykłe miasto jest. Jakim cudem go tam nie znaleziono?
Film jest długi, no i nudny, no i pełen podniosłych scen, a tak naprawdę ciężko powiedzieć, co się w nim dzieje, rzadko kiedy bohaterowie rozmawiają ze sobą jak normalni ludzie, tylko tu wszyscy są filozofowie-męczennicy. No i Lambert naprawdę słaby jest. Obsadzenie go w tej roli to absolutna porażka była.