O co z tymi bractwami chodzi? Zupełnie tego nie rozumiem a wy? Kiedy oni się uczą jak mają czas na te głupoty?
Proszę was o inne filmy właśnie z tymi bractwami chcę się temu przyjrzeć
Ja zetknęłam się z tym w serialu, który był kiedyś emitowany na MTV. http://www.filmweb.pl/serial/Greek-2007-420552#
Ale szczerze mówiąc i tak nie wiem, czemu mają służyć te bractwa.
Króliczek (House Bunny) - tam również jest temat bractwa, a sam film to kolejna głupia komedia dla nastolatek ;d
Wierz mi lub nie,ale to co prezentują w tego typach filmach nie jest nawet połową prawdy.Raczej jest jej ladniejszą częścią.Trzeba wiedzieć,że w USA istnieją wielkie kampusy tuż przy uczelni gdzie są wszystkie akademiki(czyli te ,,domy,, lub ,,bractwa,,) które dla szpanu nadają sobie różne nazwy(najczęściej są to greckie litery).Te całe bractwa mają wymusić uczestnictwo między nimi np.który akademik(dom) ma więcej ludzi w drużynie rugby,kto w orkiestrze itd,dzięki czemu duża część studentów(jak nie większość) ma jakieś zajęcia oprócz samej nauki. Akurat podział na domy damsko-męski jest rzadki.A uczyć się uczą,ale gdyby to pokazywali filmy byłyby nieatrakcyjne :) Szczególnie,że główni bohaterowie ZAWSZE studiują coś mało wymagającego,takie jak nasz ,,marketing i zarządzanie,, czy ,,pedagogika,, .
"studiują coś mało wymagającego,takie jak nasz ,,marketing i zarządzanie,, czy ,,pedagogika,, . " nooo, za to Ty na pewno studiujesz :)
A i owszem ,wciąż walczę ze szkolnictwem wyższym, chwała bogu mam już z górki :) Nie chcę tutaj dyskutować co jest łatwiejsze a co trudniejsze do nauki, bo zależy to od uczelni, uczącego i samego studenta, ale ponieważ chciałem podać przykład czegoś łatwego to to było pierwsze co mi przyszło na myśl :)
to może pochwal się sama co studiujesz,skoro uważasz dwa wyżej wymienione kierunki za łatwe. Nie ma łatwych i trudnych kierunków, raczej łatwe i trudne uczelnie. Co do filmu, to z gatunku "lekkich, łatwych i przyjemnych". Niezbyt wymagający, w przypływie baku lepszych zajęć można go raz obejrzeć ;)
Jeżeli już to "sam studiujesz" . Rodzaj męski skarbie. Możesz to poznać po nicku "kubis" który odnosi się do imienia "Kuba" lub bardziej bezpośrednio do końcówki wyrazu "chciałem" , który wskazuje właśnie na rodzaj męski. Mogę powiedzieć, że studiuję na Politechnice Warszawskiej ale nie nazwałbym tego chwaleniem się. Po prostu robię to co w jakimś tam stopniu lubię i co daje mi jaką-taką szanse znaleźć potem jakąś konkretną pracę. Dla mnie uczelnie, które zasługują na miano szkół wyższych to te państwowe i parę prywatnych z wyższej półki np. Łazarski. Wyższa szkoła Niczego w Zadupiu Dolnym to nie uczelnia. I nikt mi nie wmówi, że medycyna, nauki ścisłe czy prawo są tak samo łatwe jak ,dajmy na to, socjologia. Tyle w temacie.
Przepraszam za pomyłkę osobową. Skarbem Twoim nie jestem. Politechnika Warszawska? To Ci się chwali, osobiście uznaję jedynie państwowe uczelnie. O prywatnych nie mam najlepszego zdania. Pytanie jednak jeszcze co tam studiujesz, architekturę czy technologię drewna, a może budowę maszyn rolniczych? :> Dobra, żarty na bok. Medycyna - owszem jest skomplikowana, gdyż wymaga zapamiętania sporej ilości danych.
Nauki ścisłe to akurat prosty dział dla kogoś obdarzonego umysłem ścisłym, o czym doskonale powinieneś wiedzieć, skoro studiujesz nauki ścisłe. Wszystko zależy od tego jakimi zdolnościami jesteśmy obdarzeni.
Prawo? Jest z pogranicza historii oraz nauk społecznych, podobnie jak socjologia, pedagogika, psychologia czy filozofia. Niby jest trochę do czytania, ale znowuż, nie więcej niż na pozostałych kierunkach z kręgu nauk społecznych. Ot, zależy co komu sprawia trudność ;) Dla mnie prawo jest dość oczywiste, gdyż leży w kręgu moich zainteresowań. Nie poszłam na ten kierunek dlatego, że jeszcze te parę lat temu korporacje trzymały pieczę nad aplikacjami a ja nie mam znajomych kancelarii.
Ha ha ha! Budowę maszyn rolniczych! Ale żart! Normalnie boki zrywać!
(Dla nieogarniętych - to była ironia.)
nie da się w każdym razie zaprzeczyć, że niektóre kierunki nie wymagają prawie żadnego nakładu pracy, na innych z kolei kuje się niemal non stop
Każdy kierunek wymaga sporego nakładu pracy, jeśli chce się uzyskać dobre wykształcenie, nie zaś tylko zaliczenia metodą trzech Z. Sama studiowałam Pedagogikę, która to Pedagogika była dla mnie banalnie prosta. Znajomy studiuje Chemię, która dla mnie jest czarną magią a dla niego jest banalnie prosta ;) Ot, każdy ma predyspozycje do czegoś innego. Ja poszłam swoją drogą, kolega swoją. Kluczem jest odnaleźć w sobie właściwe zdolności i je realizować zamiast pakować się na studia, na których "kuje się niemal non stop". Skoro musisz tyle kuć to może powinnaś się zastanowić czy aby na pewno dobrze wybrałaś. I nie chodzi mi tutaj o to, że masz wybrać łatwiejszy kierunek, bo dla każdego co innego jest łatwe/trudne. Mój kolega Chemik jak słyszy o naukach społecznych, w obrębie których działa Pedagogika to nic z tego nie rozumie, bo dla niego TO jest czarną magią.
Co do samego filmu i dywagacji, czy te bractwa faktycznie istnieją i czy jest na to czas. Ja studiowałam dwa kierunki, poza tym byłam członkiem dwóch kół zainteresowań, przez 2 ostatnie lata robiłam płatny staż w zawodzie, zatem... można. Jeśli się chce to na wszystko znajdzie się czas. Dodam, że studiowałam dziennie, nie płaciłam za studiowanie, ale to mnie płacili za dobrą średnią ;) Zatem może i dlatego mogłam sobie pozwolić na tyle różnych zajęć. Po drodze wyjazd zagraniczny w ramach Sokratesa Ehhhh, to były czasy :D Fakt, że u nas w Polsce ESN tak nie działał jak w Holandii.
no właśnie, jeśli się "chce" uzyskać dobre wykształcenie. Niestety w dzisiejszych czasach (zwłaszcza po podziale studiów na dwustopniowe), wielu jest takich, którzy w nosie mają to, co z tych studiów wyniosą, byle mieć papierek.
A ja akurat swój kierunek, na którym nieustannie kuję, absolutnie uwielbiam ;) Pewnie, brak wolnego czasu jest beznadziejny, ale są przecież i plusy ;)
Już miałam ochotę napisać coś o zaściankowości ludzkiego myślenia, szczególnie użytkownika kubis8888 i o wrzucaniu wszystkich do jednego worka, ale widzę że koleżanka po fachu przestawiła sprawę w bardzo trafny sposób. Widać, co dają te "łatwe" kierunki., przynajmniej myślenie nie jest tak ograniczone i nie wrzuca się wszystkich do jednego worka, co większość osób tutaj ma najwyraźniej w zwyczaju. Co z tego, że non stop się kuje, skoro myśli się w taki sposób, który jest kompletnie wyzbyty logicznego myślenia i dystansu do siebie i rzeczy Nas otaczających. Ja sama studiuję pedagogikę i będąc na 5 roku mogę tylko dodać, że te powszechne mówienie o Naszym kierunku jak i kilku innych, że są takie łatwe i niewymagające to paplanina kompletnych ignorantów. Wypowiadanie się o czymś, o czym nie ma się pojęcia. Wiadomo, że np. medycyna wymaga dużo więcej kucia, ale wszystko też jest uzależnione tak jak koleżanka wyżej napisała głównie od uczelni i indywidualnych predyspozycji. Sama wiem po sobie, że mimo owych predyspozycji bycia jak choćby humanistką, jak i studiowania "łatwego" kierunki nieraz było cholernie ciężko. Wszystko też zależy od określonych przedmiotów i wykładowców. Więc takie skrajnie uogólnione podejście świadczy tylko o wypowiadających się.
owszem, na najlepszym wydziale spośród wszystkich uniwersytetów w kraju. Jeszcze jakieś pytania? Obecnie mam kontakt ze studentami różnego rodzaju uczelni prywatnych, zatem mam porównanie jak wygląda nauczanie na uniwersytecie z tradycjami, a jak na Wyższej Szkole..., powstałej 5 lat temu czy też jeszcze bliżej.
nie czarujmy się, na uczelniach prywatnych chodzi przede wszystkim o pieniądze. Nie wywala się studentów, skoro generują zyski ;) a co za tym idzie, łatwiej jest zdawać egzaminy, co z kolei wpływa na poziom trudności tychże.
Porównywanie uczelni prywatnych z publicznymi to tak jak porównywanie studiów zaocznych z dziennymi - zupełnie różny poziom
A ja się nie do końca zgodzę, bo robiłem 2 kierunki - 1 na "najlepszej uczelni w kraju"(bzdety), czyli UW, a 2 na (chyba najlepszej) prywatnej i bez porównania wygrywa prywatna, bo płacący wymagają. Oczywiście na UW też płacimy, nie bezpośrednio, ale wykładowcy mają wszystko głęboko...
akurat o UW słyszałam mnóstwo niepochlebnych opinii, więc możliwe, że w kwestii tej konkretnej uczelni państwowej masz rację ;)
Nie wiem jak oni to liczą, ale wszystkie rankingi są tyle samo warte. Pewnie liczą ilość profesorów, jakoś papieru w kiblach itp .. :)
W rankingu światowym z tym, że nie wiem dokładnie którym UJ jest dużo wyżej niż UW chociaż i tak wręcz żenująco nisko co jest pewnie spowodowane tym, że liczą się tam także prace badawcze zrobione przez wykładowców uczelni i ich inne osiągnięcia np. artykuły w fachowych pismach.
No właśnie, trzeba wziąć poprawkę na to, że w tego typu filmach dużo rzeczy jest mocno naciąganych.
Szkoda, że w Polsce nie ma zbyt wiele takich ogromnych kampusów, które gromadzą wszystkie uniwersyteckie obiekty w jednym miejscu.
Jestem tam codziennie :P
Kampus Centralny gdzie indziej, BUW gdzie indziej, mój wydział, jak i wiele innych wydziałów gdzie indziej, CSiR gdzie indziej, akademiki rozsiane po całej Warszawie. Masakra lokalizacyjna :(
Oj tam, przesadzacie , miasto chociaż pozwiedzacie, popoznajecie nowe miejsca, mamy już bardzo przydatną i PROSTĄ sieć metra i w ogóle a tak byście siedzieli w jednym miejscu jak w jakimś gettcie :P
nie narzekaj, ja studiuję na UKSW, kampus na Dewajtis, mam więc do przejścia lasem w w jedną stronę 1,5km, bo autobusy tam nie dojeżdżają (zresztą, nie ma nawet chodnika, bo obrońcy przyrody się nie zgodzili, w końcu piaszczysta ścieżka jest o wiele fajniejsza). Zwłaszcza zimą jest zabawnie ;)
Byłem ostatnio tam na spacerze i faktycznie jest to dość osobliwe miejsce ;)
Wiesz kubis, warto by było spróbować czegoś nowego.
Wydaje mi się, że SGGW najbardziej przypomina amerykańskie kampusy, które znamy z filmów.
A wracając do tematu, to u nas nie ma bractw i może, i dobrze, bo jak było powiedziane w filmie Syndey i Siedmiu Nieudaczników, takie bractwa to oligarchia, która wprowadza nienaturalne podziały wśród studentów. Z drugiej jednak strony nie możemy czerpać wiedzy o bractwach z filmów komediowych, bo jest wielce prawdopodobne, że bardzo rozminiemy się z prawdą ;)
AGH :) wszystko w jednym miejscu, budynki naukowe, miasteczko studenckie :) Bardzo rozbawiła mnie wypowiedź jednej z osób wyżej, stwierdzająca, że jeśli się wybiera kierunek ścisły, to jest on z założenia dla takiego studenta prosty i nie musi wykuwać :) Studiuję na AGH inżynierię materiałową (właściwie inżynierię metali, bo taki wydział) i mogę powiedzieć, że takie studia nie opierają się tylko na matmie, fizyce, chemii i rozwiązywaniu zadanek, które albo rozumiesz, albo nie ;) Jest masa rzeczy, których się trzeba nauczyć od podstaw, totalnie nowe słownictwo, skomplikowane procesy. Nikt się z tą wiedzą nie rodzi i tej wiedzy w szkole nie zdobywa, chyba, że w technikum, ale w bardzo niewielkim stopniu. O projektach już nie wspomnę, bo to już jest prawdziwe skaranie boskie. Studia na kierunku ścisłym są wymagające i bardzo czasochłonne. A na AGHu, który słynie z imprez, to już w ogóle masakra :))
dokładnie o to chodzi. Bractwa to rodzaj szpanu, aby pokazać, kto tam rządzi. Jest jedno najsilniejsze bractwo, które narzuca coś innym campusom, kazdy chce do niego dołączyć i takie tam brednie. W sumie to niezłe, ale wymuszana jest rywalizacja między studentami, co czasami źle się kończy.
zgadzam sie z kolegą. To łatwe kierunki - bez dwóch zdań. Trudne to można powiedzieć że są fizyka jądrowa, medycyna itp a nie jakiś tam marketing, pedagogika czy resocjalizacja czy turystyka. Nie oznacza to, ze uważam ludzi studiujących te kierunki za gorszych słabszych czy coś. Po prostu są to stosunkowe łatwe kierunki i tyle
filmy z bractwem:
- impreza z trupem w szafie (ocena tego filmu mowi wszystko)
- Legalna blondynka (w sumie o czymś innym, ale ona też należy do bractwa)
- America Pie ( 6. cześć bodajze jest dom beta czy jakoś tak)
jeszcze był jakiś film o bractwie, ale że to facetow rekrutowali i tam zawiązali im oczy i mowili ze musza skoczyc na szkła, a to w rzeczywistości były chipsy.. i jakies tam dziwne inne rzeczy, pamieta ktoś tytuł tak btw ;)
serial GREEK całkiem fajny serial który skupia praktycznie samych studentów zrzeszonych w różnych bractwach
Rzadko się spotyka forum, gdzie ludzie naprawdę potrafią ze sobą normalnie rozmawiać ;)
Obejrzyj "Za cenę śmierci" z Hilary Swank w tym filmie zobaczysz bractwa z innej strony - ogólnie fajny filmik polecam.
Widzę, że komentarz dodany troche dawno ale i tak odpowiem;) Pominąć uwzględnione już wcześniejw wątku to kojarze film pt. "Sorority Wars" czyli właśnie wojna bractw;)