Ciekawe dlaczego ostatnio standardem jest;
Niezamierzone dostanie się głównego bohatera do jakiś nieudaczników, którym grozi zakończenie bractwa (lub jak w tym przypadku wyburzenie domu). Zawsze ich budynek mieszkalny jest ruiną, gł. bohater walczy z dominującym w college'u bractwem, na końcu wygrywa i się zakochuje. A jego przyjaciele stają się normalniejsi i lubiani. Schemat, schemat i jeszcze raz schemat.
Mimo to film momentami był dość zabawny.