Po raz kolejny oglądając od połowy, od tej drugiej połowy poczułem się lekko i swobodnie.. jest w tym filmie prosta historia, która skomponowana z kawałków ludzkich odczuć i myśli tworzy mimo wszystko przyjmną dla oka i ducha pogodną opowieść zawieszoną w ostatnim dniu roku, a może raczej nocy...
Obok "Listów do M.", druga z komedii romantycznych, która miło podsumowała miniony rok, choć paradoksalnie bardzo zbliżone tematycznie. Są filmy i filmy, są ważne, duże pompatyczne dzieła, są wielkie eposy, ale są też komedie, których przesłaniem jest jedynie bawić i może przy okazji czegoś uczyć... i tak właśnie jest w tym przypadku...:)
Dokładnie :) To ciepła, przyjemna komedia, z bardzo dobrą obsadą, ukazująca nie tylko magię Nowego Jorku i tej jednej, jedynej nocy, ale tez przypominająca widzom, co tak naprawdę w życiu jest najważniejsze - nie kariera, sława, uznanie i pieniądze, ale przyjaźń, miłość i nadzieja :)
Napewno będę do niego wracać :)
Pozdrawiam