Moim zdaniem film z 1995 r. jest o niebo lepszy od Child 44. W pierwotnej wersji opowieść jest bardziej klimatyczna, mimo że tu wydawałoby się, że obsada jest gwarantem sukcesu (Tom Hardy, Noomi Rapace, aż w końcu sam Gary Oldman. Książki niestety nie czytałam, nad czym ubolewam, aczkolwiek teraz po obejrzeniu dwóch wersji historii o Rzeźniku z Rostowa z pewnością po nią sięgnę.
Dzisiaj po raz pierwszy oglądałem "Obywatela X" i na mnie nie wywarł tak pozytywnego wrażenia jak "System".
W obu filmach osoba mordercy jest ukazana widzom bardzo wcześnie, więc jej tożsamość nie wzbudza emocji.
O ile jednak "Obywatel X" skupia się na samych meandrach śledztwa snując typową historię kryminalną, o tyle "System" zaognia wyraźnie konflikt między śledczym a systemem politycznym dając bohaterowi bezpośredniego rywala w postaci mściwego i narwanego karierowicza, a motyw zakłamania systemu ZSRR uzupełnia zakłamaniem w małżeństwie. O ile śledztwo faktycznie jest w "Systemie" przedstawione bardziej po macoszemu (w "Obywatelu X" świetne były sceny z psychologiem, których w "Systemie" chyba nie było), o tyle częściej podkreślany jest fakt że kontynuowanie śledztwa odbije się na rodzinie bohatera. Wątki rozbudowane w "Systemie" dla mnie były ciekawsze i bardziej angażujące niż to co zaoferowano w "Obywatelu X".
W kwestii książki - ja również jej nie czytałem.
O takich filmach jak System piszę, że to wydmuszki: ładne z wierzchu, puste w środku. Obywatel X jest odwrotnością wydmuszki: skromny wizualnie, ale o bogatym wnętrzu. No i Hardy... To zwykłe drewno. Gdzie mu do Stephena Rea.