Oklepana historia, okraszona znakomitym aktorstwem, w postaci pary Gyllenhaal i Bridges i świetną muzyką. Jak komuś się podobał "Walk the line" to powinien zobaczyć.
to prawda świetne aktorstwo i świetny kawałek mi z tego filmu najbardziej jednak podobała się oskarowa piosenka ryan bingham- crazy heart :) a co do samego filmu to faktycznie oklepany;)
najpierw oglądałem Crazy Heart, dzisiaj Walk the Line... te filmy to jakby kopie ;-) Świetne aktorstwo, poznałem rewelacyjną muzykę... ale film jakiś taki oklepany. Nic tylko sklepać maskę reżyserowi, że coś spartolił, bo w obu przypadkach były zadatki na rewelacyjny film.
Z tym, ze wg mnie "Walk The Line" dużo lepszy, nie miałam jakiś tam zarzutów do scenariusza czy reżyserii. Biografie muzyków słyną z tego, ze w pewnym momencie pojawiają się problemy z nałogiem, rozpad rodziny itp, stąd to wrażenie "oklepania". Dla mnie "Walk The Line" bardziej chwytał za serce, pamiętam że porządnie się wzruszyłam, głównie za sprawą świetniej postaci stworzonej przez Witherspoon.
Pozdrawiam.