Tak naprawdę to film rozczarowuje, ponieważ Oscar dla Jeffa (nie bardzo wiem z jakiego powodu) narobił mi apetytu, jeśli Oscar za śpiew to poddaje się, film schematyczny, nawet lekko zarysowujący się gdzieś na początku w tle konflikt z Tommym to zasłona dymna niewiadomo do czego, żadnej ale to np. żadnej przyzwoitej sceny z Jeffem gdzie błysnąłby talentem, który ma. Lubię tego aktora ale ten film to jakaś tam nagroda za całokształt. Piękne plenery, westernowe USA, znakomity jak zawsze Colin Farrell, choć zaciekawiło mnie to, że nie umieszczono jego nazwiska w żadnej czołówce a dopiero w tzw. liście płac.