Pierwsze skojarzenie: Jarmusch + Tarkowski
Zaczynając od początku już pierwsze ujęcie mówi nam że nie będzie to standardowy film (10 minut filmowania stada krów:). I właśnie takie dłużyzny będą praktycznie w każdej scenie. Jak rozumiem mają podkreślać ogólny wydźwięk filmu czyli bezsens istnienia który jest męczącą walką z przemijającym czasem (u Tarkowskiego będzie nostalgiczny odgłos kapania wody, tu akcentowanie monotonii czasu poprzez sekundnik zegara czy rytmiczne bicie dzwonów). Tak więc Jarmuschowe dłużyzny to przy tym ulotna chwila. Podobnie jak w filmach Jima mamy czerń i biel a także zwykłych ludzi jako bohaterów (u Tarkowskiego z kolei zazwyczaj są to dosyć wybitne indywidualności). To co od Andrieja to szczególnie kamera(zrobiłem sobie pare zrzutów ekranu w trakcie filmu tak były ujmujące) i dziwne uduchowienie całego filmu dające poczucie obcowania z czymś mistycznym. Metaforyczność obrazu oddaje ponadto genialna muzyka budująca niepowtarzalny klimat a także wprowadzenie do tej opowieści narratora i podział filmu na "krótkie" , tytułowane epizody.
SPOILERY
Tak więc poznajemy nieszczęsne życie mieszkańców po-PRLowskie wsi wypełnione nudą i bezsensem - jedyną rozrywką są alkohol i karczemne tańce odstawiane przy muzyce ze starego akordeonu. Realizm umiejętnie podkreślony wulgarnym językiem miejscowych. Na widnokręgu pojawia się Petrula - niejednoznaczna i tajemnicza postać zbawiciela wraz z dwoma zagadkowymi pomocnikami. Z jednej strony jest on ukazany jako zawodowy włóczęga który nigdy w życiu nie pracował (z czego spowiada się kapitanowi okolicznej placówki policyjnej) , z drugiej z kolei wciela w życie plan mający przynieść poprawe losu mieszkańców wsi ; w jednej scenie wygłasza monolog boskiego proroka o sprawiedliwości, by w końcówce zdać raport za pomocą co najmniej wulgarnego słownictwa o przewinieniach ludzi którym pomógł (bardzo zabawna scena:).
Koniec końców Petrula wyciąga więc mieszkańców z zapadłej wioski nadając im nowy raison d'etre , szansę na nowe życie. Czyli traktat o małym zbawieniu. Choć i tego tak do końca nie jestem pewien bo film naprawdę niejednoznaczny.
KONIEC SPOILERÓW
Podsumowując:nie ma co owijać w bawełnę- największym minusem są przesadne dłużyzny(klikam minutę w przód a tu bohater dalej w tej samej pozie, czasem oglądałem na potrójnym przyspieszeniu bo normalnie tego nie da się oglądać), mimo że zamierzone mi takie motywy nie leżą.Ale że film wielki i hipnotyzujący + odwaga za metraż = daje 9 bo jest to film ze wszech miar niezwykły i gdyby nie wspomniane niedogodności byłaby to ścisła czołówka obejrzanych przeze mnie filmów.
I jeszcze jedno spostrzeżenie: film można włączyć od dowolnego momentu na nawet krótką chwilę i po prostu chłonąć audiowizualizm tego dzieła - i będzie to przyjemne, i będzie to doskonałe, i o to w kinie chodzi.
Zgadzam sie z wiekszoscia tego co napisales,film doskonaly rownie dobry jak ksiazka,mi natomiast dluzyzny bardzo odpowiadaja wiec dalby to na plus filmowi,jedyny minus filmu to hmmm nie ma minusow :)