Film jak dla mnie bardzo słaby choć oczekiwania były wielkie. Nie rozumiem jak temu mężczyźnie mogło się tak nagle odwidzieć i po prostu opuścił chorą kobietę, doskonale wiedział że może się załamać i skończy się to dla niej tragicznie. A później tak jakby nigdy nic łaskawie wraca. Takich rzeczy nie robią dobrzy ludzie tylko raczej ci bez serca. Ten człowiek był okropny tak naprawdę to nie widziałam w nim żadnej zmiany co z tego że żałuje po fakcie każdy tak potrafi ale ile razy można popełniać te same błędy?. Rozumiem jesteśmy ludźmi. Ale ja po prostu postawiłam siebie na jego miejscu i wiem że ja bym w życiu czegoś takiego nie zrobiła !!!
Zacznę od końca:nigdy nie mów nigdy...Różne bowiem nami targają emocje,na różnych etapach życia.A teraz po kolei:On człowiek ze stolicy,bogaty,nagle przez chorobę został z tego środowiska wyrwany na odludzie wiejskie i gdy tylko mu się poprawia zdrówko, tęskni do tego świata.Tęsknotę podsyca wizyta byłej kobiety i kumpla prowadzącego jego ineresy.To okazuje się silniejsze niż uczucie do poznanej na leczeniu dziewczyny-również chorej.Niestety jesteśmy ułomni!Miliony kobiet i mężczyzn opuszcza partnerów...On jednak wraca,bo okazuje się,że to życie za którym tęsknił,jest dla niego zgubne.Jej oczy i wybaczający gest ręki mówią wszystko.Ona odchodzi szczęśliwa-on musi żyć z wyrzutami sumienia...
Naprawdę znam swój charakter a tak jak on postępują tylko tchórze, miałam w życiu wiele trudnych sytuacji, nawet nie masz pojęcia jak trudnych. A jednak nie opuściłam tego kto mnie potrzebował. Załóżmy jeśli bym zostawiła umierającą osobę to 100 % znienawidziłabym siebie i nie mogłabym żyć z takim ciężarem. Są ludzie i ludzie, być może ty nie jesteś tak siebie pewny/a. Wiem że mówi się "Nigdy nie mów nigdy" Ale ja naprawdę NIGDY nie zrobiłam czegoś takiego i zawsze choćby nie wiem co pomagałam potrzebującym. Może jestem żałosna ale nawet jak kogoś nie cierpiałam a był to przyjaciel mojego przyjaciela rozbiłam wszystko żeby pomóc.Może dla tego ten film kompletnie do mnie nie trafia,ponieważ nie mam w życiu sytuacji której bym się wstydziła
Jeśli tak jest jak piszesz,chylę czoła!Zwracam Ci jednak uwagę na fakt,że on też był śmiertelnie chory.To jednak trochę inna relacja niż zdrowy-chory.Może chciał jeszcze coś przeżyć?Myślał -podleczony-że może wrócić do dawnego życia,do którego przywykł?Gdy jednak okazało się,że już nie da rady-wraca.
Nie jesteś żałosna,to co robisz i jak myślisz jest cool.
Pozwolę wtrącić się do dyskusji:). "Takich rzeczy nie robią dobrzy ludzie tylko raczej ci bez serca" - ja to widzę nieco inaczej. Mężczyzna na pewno nie był osobą bez serca, tylko miał słabą psychikę, zniszczoną przez nałóg. Gdy poznał dziewczynę, zakochał się w niej i wierzył, że uleczy się z alkoholizmu, więc na tym etapie jego uczucia były jak najbardziej szczere. Poźniej, jak to nieraz bywa, jego uczucia osłabły, powróciły dawne demony i postanowił opuścić dziewczynę. Wiedział, że ona jest poważnie chora, ale chyba nie do końca zdawał sobie sprawę, że ona wkrótce może umrzeć. Wtedy jeszcze nie był na dnie, a jak to mówią, żeby uleczyć się z nałogu, trzeba stoczyć się na samo dno. Dopiero gdy tak się stało, zaczął rozumieć, że takie życie do niczego nie prowadzi, zrozumiał, że szczęście, którego doświadczył z chorą dziewczyną było tym czego pragnął... No ale było już za późno.
Zgadzam się więc z jacpod'em... Ale myślę, że ja też nigdy nie zachowałbym się w ten sposób.
Hmm... Mam wrażenie, że parę osób się tu mocno wczuło w historię ;). Ja uważam, że nie należy oceniać filmu czy jest dobry czy jest zły po tym, jaką przemianę przechodzi jeden z bohaterów. Film jest dobry, zaskoczył mnie pozytywnie. Dlaczego? Ponieważ spodziewałam się tkliwej historyjki o tym, że miłość wszystko zwycięża. A tu proszę - film pokazał, że jednak nie do końca i że pokusa może być silniejsza od miłości. A kiedy już się zorientujemy, że wybraliśmy złą drogę - może być już za późno. Bardzo mądre przesłanie filmu, pozwolił mi on zastanowić się przez chwilę nad tym, co robię i co jest dla mnie ważne.
Ale jak mamy analizować zachowanie mężczyzny, no to cóż... NikoDominiko - to wspaniałe, co piszesz, sama kiedyś miałam takie podejście i choć dalej w stosunku do swojego postępowania je mam, to jednak jestem w stanie zrozumieć stan tego człowieka. On był w NAŁOGU! Trzeba to mocno podkreślić. Osoba, która nigdy nie miała styczności z nałogiem, nie ma pojęcia, jak może on zdominować życie. Wręcz może stać się jego panem i władcą.
Bohater myślał - tak sądzę - że wygrał już z nałogiem i potrafi siebie kontrolować w piciu (bo tak często nałogowcy myślą), a skoro uznał, że jest wyleczony, będąc dodatkowo przyzwyczajonym do luksusów, jakie dawało mu poprzednie życie - postanowił wrócić do dawnego życia. Ale jak to bywa z nałogami - "ukrywają" się gdzieś, by w odpowiednim momencie zaatakować, a wtedy człowiek prawie że nie ma szans.
Życie nie jest czarne albo białe i nigdy nie będzie, niestety.
Moje oczekiwania co do filmu były znacznie, znacznie wieksze. Kurcze, to pierwszy azjatycki film, który ma polski trailer. Wow - pomyślałam. A tu niestety film ma bardzo dużo dłużyzn które wydają mi się zbędne, akcja rozwija się wręcz w ślimaczym tempie, jak kilka luk logicznych, nie będę wymieinać żeby nie spojlerować...
Zgadzam się z Tobą jacpod. Nigdy nie wiadomo jak zachowamy się w danej sytuacji dopóki się w takowej nie znajdziemy.
Wcześniej możemy tylko gdybać, że postąpilibyśmy tak czy inaczej.