Piąta część przygód Johna McClaine'a zdecydowanie mnie zawiodła i śmiało mogę powiedzieć, że jest to najgorszy
film z serii. Czy czyni go to złym samym w sobie? Wydaje mi się, że nie - Szklaną pułapkę 5 można z czystym
sumieniem obejrzeć, zwłaszcza, jeśli darzy się sentymentem jej poprzedniczki - ale istotnym jest, że to właśnie na ich
tle, tegoroczna odsłona wypada blado. Nawet bardzo.
Zacznijmy od początku - czyli lokacji, bo to ona zwraca uwagę już od pierwszych sekund. Moskwa, Rosja - czyli
miejsce dosyć popularne w ostatnich latach, przynajmniej wśród hollywoodzkich produkcji. Może nie tak jak Nowy
Jork, Los Angeles albo Washington D.C. - ale wciąż dobrze rozpoznawalne.
Wydaje mi się jednak, że Moskwa nieco odstaje od klimatu, do jakiego przyzwyczaiła nas seria - czyli klasycznych,
amerykańskich miast, gdzie to kryminaliści są obcymi (poza Szklaną pułapką 4). To po prostu coś innego, co nie
każdemu musi przypaść do gustu. I tak, mnie nie do końca się spodobało.
Fabuła koncentruje się na tajnej operacji syna głównego bohatera - który jak się dowiadujemy, stał się szpiegiem.
Jest to logiczny krok względem poprzedniej części, gdzie mieliśmy okazję zapoznać się z dojrzałą już Lucy (córką)...
Ale jednocześnie, liczyłam na krok wstecz - do części starych bohaterów, którzy pojawiali się tylko w pojedynczych
Szklanych Pułapkach. Gdyby akcję osadzono na wschodnim wybrzeżu USA, moglibyśmy zobaczyć Samuela L.
Jacksona, Justina Longa lub Mary Elizabeth Winstead. Ponadto, miło byłoby zobaczyć ponownie Reginalda
VelJohnson Bonnie Bedelię.
Ujednolicenie akcji przeprowadzono w Szklanej pułapce 3, gdzie głównym antagonistą był brat terrorysty z części
pierwszej - i był to zabieg udany.
Cóż, może następnym razem.
W tle widoczny jest również wątek miłości rodzica do dziecka, bardziej uwydatniony niż w poprzedniej odsłonie. Jeśli
o mnie chodzi, to jest on nieco zbyt wysunięty na pierwszy plan i/lub jest zbyt uproszczony, przez co relacje między
bohaterami są przewidywalne.
Akcja w dosłownym tego słowa znaczeniu jest nieco mniej widowiskowa niż w Czwórce, ale kilka momentów
zasługuje na pochwałę - jak choćby jazda terenowa po dachach stojących w korkach samochodów.
W oczy rzuca się, że film został stworzony z myślą o technologii 3D, więc podczas seansu, będziemy świadkami
licznych eksplozji, latających odłamków oraz przeróżnych akrobacji. I ponownie, nie jestem do nich do końca
przekonana - współczesne filmy akcji wyglądają przez nie praktycznie tak samo i są pozbawione wyrazu, charakteru.
Wszystko na jedno kopyto.
Podsumowując - nie jestem zachwycona piątą odsłoną Szklanej pułapki. Filmowi brakuje wyrazu i klimatu znanych z
poprzednich części. Skrócono i uproszczono fabułę, pozbyto się charakterystycznego humoru (jak np. Samuel
L.Jackson wybijający szybę w samochodzie sztabką złota) i uwydatniono moralizatorski wątek, który w filmie tego
gatunku, powinien raczej pozostać na drugim planie.
Porównując Piątkę do jej poprzedniczek, mogłabym śmiało wystawić jej ocenę 5/10, nie więcej. Jednakże, w
porównaniu do współczesnych filmów akcji, nowa Szklana Pułapka wypada nie najgorzej (bo poniekąd, jest do nich
bardzo podobna technicznie) - w sam raz na wieczorny seans. W tych kryteriach, dostaje ode mnie 6/10.