Scenariusz mocno kuleje, ale pod względem wizualnym film prezentuje się nieźle. John McClane ma już swoje lata i zamiast dziergać sweterki na drutach wciąż bawi się w ratowanie świata. Tym razem przybywa w sukurs swojemu synowi i przekonuje się że rola ojca wymaga niekiedy nadludzkich umiejętności. Wydaje mi się, że nie jest tak najgorzej, sceny akcji wgniatają w fotel, a u Willisa wciąż płynie krew McClane'a. Zabrakło umiaru, przerwy na papieroska i chwili oddechu. Widowisko ponad wszystko, ale z odpowiednim nastawieniem może być fajnie.