tak naprawdę DIE HARD to film nie do pobicia...ale. Druga część DIE HARD 2 DIE HARDER, była lekko na siłę zrobiona i widać było brak ręki doświadczonego McTiernana. broniła się jednak nadal. trzecia część DIE HARD WITH A VENGEANCE była majstersztykiem na miarę jedynki w dodatku powiązaną z pierwowzorem scenariuszowo. czwarta część LIVE FREE OR DIE HARD straciła dużo na PG-13, było to widać i bardzo przeszkadzało, w dodatku Wisemann jest specem od widowisk daleko odbiegających od typowego kina akcji w czasach współczesnych. teraz nadchodzi A GOOD DAY TO DIE HARD. film pod wodzą Moore-a jest rewelacyjnym szybkim kinem akcji od którego nie ma co oczekiwać zawiłej fabuły na miarę SEVEN czy THE HEAT. natomiast otrzymujemy bardzo sprawnie nakręcony film akcji posiadający każdą możliwą cechę udanego kina rozrywkowego. tak udanej sceny pościgu dawno nie widziałem, naprawdę dynamiczna i wciągająca, zresztą cały film jest ciągle w ruchu. nie ma tu praktycznie spowolnień, akcja pędzi jak John McLane ścigający swojego syna. dawno nie oglądałem filmu dwa razy po rząd aby nacieszyć oczy i uszy. kolejna część będzie na pewno, miejmy tylko nadzieję na dobór odpowiedniego reżysera. na McTiernana nie ma co liczyć bo siedzi w więzieniu...naprawdę czekam i polecam tym co szukają rozrywki, a nie głębszego sensu.
Po pierwsze John McClane, a nie McLane :) Poza tym zgadzam się że to jest film bez głębszego sensu. Szklana pułapka 5 masakrycznie mnie znudziła. Mam inny gust niż ty bo uważam ten film za kompletną stratę czasu. O ile poprzednie części bardzo mi się podobały to ta stała się po prostu pustym filmem z dużą ilością efektów specjalnych. Był przewidywalny, a jego fabuła nieciekawa i co najważniejsze w ogóle nie nawiązywała do poprzednich części. Tytuł już dawno stracił sens. Ten film uratował niezawodny Bruce Willis i tylko dzięki niemu wytrwałam do końca.
Przyznaję, że jedynka to dzieło ponadczasowe i żadnej kolejnej części nie udało się wyrówać do tego statusu.Choć jak dla mnie to właśnie część druga była najbliżej( klimat, zwroty akcji i i świetnie zrealizowane strzelaniny ). W trzeciej Mctiernan znów pokazał klasę i poszedł jeszcze dalej. Wyszedł z akcją na ulice zatłoczonego miasta co dodało serii trochę świeżości. No i oczywiście wprowadził drugiego głównego bohatera w postaci Samuela L. Jacksona, który świetnie uzupełniał sie z Brucem. Czwarta mogła się podobać, ale to już nie to. Czegos zabrakło, moze masz rację, ze Wiseman troche odleciał i przesadził przy pewnych scenach, ale mimo wszystko da sie ogladać. Natomiast piata odsłona to już odskok totalny w złym tego słowa znaczeniu. Moore olał najważniesza postać serii i zrobił z niego ignoranta, który od czasu do czasu wali jakimś beznadziejnym tekstem.Wyłazi na ulicę pod koła, a potem daje w ryj, bo nie zan rosyjskiego i wielce dziwi się, że gość ma pretensje.Beznadzieja. Pościg fajny jest przy pierwszym obejrzeniu, fajnie nakręcony, z pomysłem i dobrze zmonowany. Jednak totalnie kpiący z widza swoim absurem. Bo i jak facet który nie zna miasta, po niezłym wypaku a potem jeszcze potrąceniu nagle w dwie chwile dogania cały czas przecież trwający poscig za synem. Do tego nudne dialogi i brak pomysłu na relacje ojciec-syn. Nie chcę się czepiac na siłę, ale odnoszę wrażenie, ze 5 nakrecono na szybko i dla kasy, bo kto z fanów nie pójdzie do kina nawet przy kiepskich recenzjach.....mimo wszystko też liczę na kolene odsłony Die Hard. Długo Mctiernan jeszcze posiedzi?:)
dostał 12 miesięcy więc zobaczymy. ale wątpię że ma szanse dostać stołek reżysera...może Michael Mann lub Walter Hill bym widział
Michael Mann jak najbardziej:), ale watpię, bo nigdy nie kręcił kontynuacji.A Walter Hill parę lat wczesniej moze i tak. Teraz raczej nie, choć Bullet to the Head jeszcze nie widziałem, więc może jest w formie. Nawet Harlina po ostatnich filmach też nie widze na siodełku reżysera.Wypalił się. Jak dla mnie Antoine Fuqua by pasował, Richard Donner, ale to nie jego seria no i chyba już na emeryturce. Die Hard w wykonaniu Johna Woo też bardzo chętnie...No i podstawa to dobry scenariusz:)
Bullet to the Head jest zaje****. Ale to nie jest film, który będzie się podobał każdemu. Za stary jest jak na nowe czasy...coś jak Last Stand. Tylko że ja uwielbiam takie kino :)
Podobał mi sie The Last stand. Klimat z lat 80 połączony z dynamiczna realizacją rodem z Azji. Dobrze, że tam ktoś w hollywodzie robi jeszcze takie kino! Jesli Bullet.... jest w tym klimacie to super. Wychowałem się na sensacji lat 80-90 i chyba nigdy nie wyrosnę z takich filmów:)