Po tytule "Satan's School for Girls" można się spodziewać campowego komedio-horroru. Nic bardziej mylnego. Ten film przypomina raczej odcinek dowolnej kryminalnej serii antologicznej. Jest tu błaha intryga, telewizyjne aktorstwo i słaba puenta, której każdy domyśli się już w połowie seansu. O dziwo całość ogląda się nieźle. Raz że jest to bardzo luźny obraz, który nawet gdy wciska nam głupoty, nie robi tego nachalnie. Dwa, że 70 minut trwania nie jest w stanie nikogo zmęczyć.
Można zobaczyć, choć uwaga... Tak tragicznych dialogów dawno nie słyszałem. Lekcje, oraz rozmowy z nauczycielami są przepełnione pseudonaukowymi bzdurami, których nie znajdziecie nawet na najgorszym polskim uniwersytecie.