Podstawowy zarzut (obok ściągniętej fabuły z love story) to taki, że film jest strasznie "serialowy" - cokolwiek to znaczy. Gra aktorów - drętwa. Przewidywalny do bólu.
To takie love story z tym, że w zgodzie z religią.
Oczekiwałem znacznie czegoś lepszego!