Pierwszą połowę jakoś przebolałam, ale w momencie gdy Landon nazwał gwiazdę imieniem
Jamie, ręce mi opadły. Później było już tylko gorzej, film zdecydowanie jest dedykowany
naiwnym trzynastolatkom. Może jeszcze uczennicom gimnazjum (tym słabszym). NIE
POLECAM
Rzeczywiście- im film trwał dłużej, tym było coraz gorzej. Cała ta "miłość" była tak wyidealizowana, mdła i bezpodstawna, że gdy film się skończył, uznałam łzy kuzynki za reakcję na stracony czas. A ona się wzruszyła, czego szczerze nie rozumiem. Jedyne co wyniosłam z tego ambitnego dzieła, które podobno jest słabym odwzorowaniem książki ( której nie czytałam i do czego film mnie nie zachęcił) jest to, że bardzo prawdopodobnie jest to archetyp wielu produkcji Disneya ( scena z gwiazdą, spektakl niczym high school musical), a aktor tak świetnie wczuwa się w role, że aż traci osobowość to "dyntka". Tak właściwie to godne polecenia dla romantyków i miękkich osób, na pewno film ich poruszy i zakorzeni przekonanie, że taka miłość istnieje (w co pewnie wierzą i tak). To tyle ode mnie. Pzdr :)
A czy ktoś mnie prosił o podanie argumentów? Po prostu mam całkiem inne zdanie, niż ty. Sama nie podałaś żadnego argumentu na temat tego, że jest słaby. Bo po? Bo jest romantyczny? Bo to historia prawdziwej miłości? To, że tobie się taka miłość (albo jakakolwiek inna) nie przydarzyła nie znaczy, że nie istnieje. Nie wszystkim facetom zależy tylko na jednym. Jeśli "nie ogarniasz" tego filmu, to widocznie nigdy nie doświadczyłaś miłości w swoim życiu.
Dziękuję za ekspresową analizę psychologiczną.
Podałam swój argument, ale jeżeli nadal jest on dla Ciebie niejasny - proszę bardzo - film o którym mowa, jest po prostu iluzoryczny i ekstremalnie naiwny. Nawet jak na film dla młodzieży. Dziękuję za uwagę.
Dziewczyna wyraża swoją opinię. Ma do tego pełne prawo. Nikt Cię nie prosił o podanie argumentów, ale to chyba naturalne, że czymś opinię, zdanie uzasadnić trzeba. O gustach się nie dyskutuje, a tym bardziej nie rzuca hasłem 'nie znasz się',bo masz inną opinię. Dziecinada.
Co do filmu. Słaby. Nudny. Przewidywalny. Dałam 5/10 ze względu na Mandy Moore. Nie byłoby tak źle, ale momentami historia idealnej miłości była mdła, jak dla mnie.
Miałam dokładnie takie same odczucia po obejrzeniu tego filmu jakiś czas temu, aż sięgnęłam po książkę.... Zachęcam do przeczytania, pal sześć film, w książce wszystko jest tak opisane, że nareszcie wiem, dlaczego między Landonem i Jamie rośnie uczucie, a nie muszę się tego domyślać / dawać wiarę scenarzystom, jak to było w przypadku filmu. Skoro ja, typowa osoba wyśmiewająca takie historyjki, uznałam książkę za dobrą, to jest to już coś :D
Myślę, że takie filmy są potrzebne, choćby po to by utrzymywać w ludziach wiarę w miłość. Film ma wiele pozytywnych przekazów i jest wart puszczania go, zimnym i bezlitosnym nastolatkom. Jeśli taka miłość się nie zdarza, tym bardziej powinna być przedstawiana w filmach, bo od tego one są, że pokazują bardziej lub mnie rzeczywiste wydarzenia.
Chciałabm jeszcze dodać, że bycie romantycznym nie powinno być wadą, a zaletą, wrażliwość także. Większośc ludzkich serc jest z kamienia, więc tych ciepłych/wrażliwych/romantyczych powinno być o wiele więcej!
Wyraziłam swoją subiektywną opinię na temat tego filmu, po to chyba jest "FORUM"? Nie napisałam też nigdzie, że jestem osobą nieczułą na komedie romantyczne i krytykuję wrażliwość, bo nie bez powodu sięgnęłam po taki gatunek. Bardzo rozczarowało mnie jednak wykonanie, oraz irytowała infantylność niektórych scen. TAK, INFANTYLNOŚĆ. Godzinę i 41 min poświęcone na obejrzenie, mogę zdecydowanie uznać za zmarnowane. Przepraszam wszystkie urażone fanki "Szkoły uczuć" :*