To naprawdę wspaniały film. Na początku nie bardzo mi się podobał, bo przypominał po prostu kolejne amerykańskie nudne kino. Lecz wraz z pojawieniem się Jamie, wszystko się zmieniło. Niesamowita przemiana, jaka dokonała się w Landonie była wyłącznie jej zasługą.
Przyznam, że choć rzadko mi się to zdarza podczas oglądania tego typu filmów, płakałem na nim jak dziecko. Szczególnie wzruszające było jego zakończenie, pogodzenie się Landona z ojcem i odejście Jamie. Jednak, mimo wszystko ten koniec pozostawił w sobie wiele nadziei. Przecież dla Jamie śmierć nie jest końcem wszystkiego, lecz jedynie kolejnym etapem bardzo długiej podróży. Ona sama uważała, że jeśli Bóg chce ją już do Siebie zabrać, to widocznie ma dla niej jakąś większą misję. Zauważmy, że jest to właściwie reguła także w naszym świecie. Bo po co zbrodniarze żyliby tak długo? Czyż nie po to, by dostać jeszcze szansę i próbować się zmienić?
Wracając do filmu, to chciałem podkreślić wielkie wrażenie, jakie na mnie wywarł. "A Walk to Remember" to piękna historia o miłości, cierpliwości, przebaczeniu i wierze. Jamie odeszła, bo spełniła swoje największe marzenie - doznała cudu. Tym cudem był Landon, co zresztą pod koniec podkreślił jej ojciec. Landon zrozumiał, że nie może wciąż żyć, tak jak wcześniej i, choć najpierw nie chciał w to wierzyć, pokochał Jamie i dlatego tak trudno było mu się z nią rozstać, gdyż ona "wszystkiego go nauczyła".
Bardzo bym chciał, by taka historia przydarzyła się i mnie. Ja nie mam takich problemów jak Landon, ale mam inne. Ciężko mi zaufać ludziom i otworzyć się na nich. Być może dzięki "Szkole uczuć" znów uwierzę w człowieka i w to, że w każdym z nas jest jakieś ukryte dobro, które trzeba najpierw odszukać i że każdy człowiek jest cudem.
Uważam, iż główni bohaterowie (szczególnie wspaniała Mandy Moore) doskonale odegrali swoje role. Niezwykle wzruszająca jest również ścieżka dźwiękowa tego filmu, a przede wszystkim utwór "Cry", przy którym to aż chce się płakać na samym końcu filmu.
Obraz ocenić muszę na 10/10 i prosić, by powstawało więcej takich produkcji. Mimo, iż "A Walk to Remember" oglądałem 3 dni temu to wciąż nie mogę wyjść z transu, w jaki mnie wprowadził. Ciężko mi zejść na ziemię, gdyż ciągle żyję losami jego bohaterów. Polecam go wszystkim do oglądnięcia i wierzę, że tak jak mnie może odmienić on wiele zatwardziałych duszy i otworzyć serca ludzi.
Wierzę, że sam doznam kiedyś cudu i odchodząc z tego świata w kolejny etap "długiej, niekończącej się podróży" będę mógł przyznać, że spełniłem swoje marzenia i jestem w stanie realizować wyższe cele - takie, jakie wyznaczy mi nasz Stwórca...