przeczytaj książkę. Nic nie mam przeciwko filmowi, ale nie dorasta on książce do pięt. Nie zmienia to jednak faktu, że nie ma wogle takiego filmu, który byłby w stanie pobić "Szkołę uczuć" ;)

Tak się składa, że czytałam książkę jeszcze przed obejrzeniem filmu i to kilka razy. No może przed obejrzeniem to raz, ale po obejrzeniu to chyba już ze trzy:)

Film jest boski i zdecydowanie nie zgadzam sie że jest żenujący....A mam pytanie jaki tytuł ma książka??

Tytuł ksiązki to "Jesienna miłość". Naprawde polecam. Jest świetna.

Ja nie twierdzę, że film, aby był wzruszający, musi być prawdopodobny. A jednak to coś mi się nie podobało ani trochę. Już nie będę pisała, dlaczego, bo robiłam to kilka razy. Ten film jest kiepski, widziałam mnóstwo lepszych filmów o miłości.

Całkowicie się zgadzam z Arianą, są znacznie lepsze filmy o miłości...ten jest taki typowy dla nastolatek z serii "na seans weź sobie paczkę chusteczek"...przesłodzony, dla mnie tandetny, nic w nim nowego - tradycyjny wyciskacz łez, tym razem jednak nieudany...

Właśnie, to nieudany wyciskacz łez. Ja osobiście wyciskacze łez mogę oglądać, ale nawet wyciskacz łez powinien mieć dobry scenariusz i obsadę. Ten nie ma. "An Affair to Remember" to doskonały przykład dobrego wyciskacza łez, albo "Penny Serenade", ale nie sądzę, żeby założycielka tematu znała te filmy, bo są dosyć stare.

Tych akurat nie znam, ale ogólnie stare filmy oglądam. Ostatnio zachwycalam sie "Przeminelo z wiatrem".

Gdzie się nie wejdzie, to jedyny stary film, o którym ludzie piszą, to "Przeminęło z wiatrem", a zapewniam, że są dużo lepsze stare produkcje(nie ubliżając temu filmowi, bo też jest świetny).

Ja również jestem facetem i powiem krótko: Jeśli kogoś ten film nie wzrusza to jest człowiekiem zimnym i bez serca. P.S. Ja płakałem jak dziecko któremu zabrano zabawke.... Film jest piękny!!

Co za bezsensowny tekst. Mnie wiele innych filmów wzruszyło, a ten na mnie nie zadziałał, bo jest po prostu słaby. Zimna i bez serca nie jestem, cóż za szybka analiza mojej psychiki(film mnie nie wzruszył, więc jestem zimna i bez serca, hehe, dobre).

Jak dla mnie film prześliczny. W prosty sposób opowiada historię przepięknej miłości ...
Jedyne co mogłabym dać na nie, to patrząc tak na tych ludzi dzisiaj jest dla mnie troszke niemożliwe, ze on tak szybko olał tych swoich kolegów i w ogóle zmnienił się o 180 stopni, ale pomijam ten fakt, bo nie wątpie, ze jednak tacy ludzie są (chociaż żadko).
Pół nocy ryczałam na tym filmie ...
Chyba nie ma głupich filmów, bo z każdego można sie czegoś nauczyć. Starasz się zobaczyć to co chciał przekazać twórca, starasz sie ulokować te zdarzenia w dzisiejszym świecie, w twoim otoczeniu, "zaprzyjaźniasz" się z bohaterami. To wszystko uczy wrażliwości i innego spojrzenia na świat ... Właśnie tak staram się patrzeć na pozycje książkowe, czy filmowe, za które zamierzam się zabrać ...

Pzdr

Ja nie należę do osób, które lubią krytykować filmy, zawsze staram się znaleźć w filmie coś pozytwnego. Ale "Szkoła uczuć" w ogóle mi się nie podoba, razi sztucznością, słabą grą aktorów, scenariuszem(cała ta historyjka to jakby "Kopciuszek" bez happy endu).

No wiadomo, ze kazdy ma prawo do własnego zdania, jedni zachywcają się harrym poterem, a inni uważają, ze to bajka dla bezmózgich dzieciaków. Żaden reżyser nie stworzył jeszcze takiego filmu, który podobałby się wszytskim ludziom, bo to po prostu niemożliwe.
Ty mówisz, ze np gra aktorów słaba, film sztuczny, ja z kolei uważam, że aktorzy odegrali bardzo dobrze swoje role, a film opowiada historię, która zapewne gdzieś tam się dzieje. Często włąsnie móimy, ze coś jest tandetne, gdy opowiada historię w którą my sami już dawno zwątpiliśmy. Stara sie nam przywrócić wiarę w marzenia i szczęście, a większoć po prostu nastawia się anty, tak jakby zazdrościłą bohaterom tego, co ich spotkało ( w w wypadku filmu mam na mysli miłośc tych młodych, a nie białaczkę dziewczyny. wolę od razu zaznaczyć o co mi chodzi bo po przeczytaniu paru postów sądzę, ze ktoś mógłby na mnie naskoczyć :P )

Jeśli o mnie chodzi, to jestem tak pozytwnie nastawiona do świata, że absolutnie nie nastawiam się anty i nie wątpię, że niesamowite rzeczy się zdarzają(nawet ślepo wierzę, że kiedyś ludzie przestaną traktować zwierzęta jak przedmioty). Uwielbiam filmy Franka Capry, a chyba nie było większego optymisty i idealisty wśród reżyserów. Polecam "To wspaniałe życie", piękny film.
Bohaterom "Szkoły uczuć" niczego nie zazdroszczę, bo czemu miałabym im zazdrościć?

Ja mówię, ze niektórzy ZACHOWUJĄ się tak jakby zazdrościli, natomiast nie mnie to oceniać. W każdym bąź razie miałam na myśli ogólnie filmy, a nie ten konkretny przykład, a jeśli juz mówimy o tym filmie, to można by im było pozazdrościć tego pięknego uczucia, które ich spotkało. Nie twierdzę tu jakobyś to ty im zazdrościła czegokolwiek ( domyślam się, ze nie musisz niczego nikomu zazdrościć) czy coś, ale są zapewne tacy ludzie, którzy w pewnym stopniu zazdroszczą bohaterom, co wynika chodźby z niektórych postów.
Pisałąś, ze jest wiele lepszych wyciskaczy łez niż ten film. Czy mogłabyś podać jakieś pozycje, ale takie bardziej współczesne, bo obawiam się, ze starsze będzie mi trudno dostać :)

Co do zazdrości, to tak jakoś zawsze zazdrościłam bohaterce "Osławionej" Hitchcocka, niedawno pożyczyłam ten film koleżance i na nią ten film podziałał tak samo. To wspaniała opowieść o miłości, ale nie przesłodzona i nawet z wątkiem kryminalno-szpiegowskim.
Zdarza mi się coś takiego, jak zazdrość, ale nie zawiść, a jest różnica. Gdyby było inaczej, wypisywałabym teraz debilne komentarze na stronie Moniki Bellucci;-)

Niestety, jestem teraz na etapie starych filmów i z nowych obecnie nic mi nie przychodzi do głowy(dzisiaj byłam na "Infiltracji", ale to nie ten gatunek;-). Może mam coś w ulubionych, nie wiem.
A stare filmy rzeczywiście trudno dostać("Penny Serenade" to tylko z neta i to jeszcze bez napisów, "Niezapomniany romans" tak samo, ale są napisy, tylko że po angielsku), w takim kraju żyjemy. Ja od razu przyznaję, że wolę filmy z nieco starszymi aktorami, bardziej doświadczonymi, niż z takimi jak ci ze "Szkoły uczuć"(choć są też młodzi aktorzy, których lubię).

"To wspaniałe życie" można nawet dostać na DVD, a to taki piękny film, że trudno, żeby się nie spodobał. Ale to już raczej nie jest wyciskacz łez, choć wiele osób na tym płacze(to pewnie przez Jimmy'ego Stewarta, niewielu aktorów potrafiło lub potrafi tak wiarygodnie zagrać rozmaite emocje).

film był naprawdę świetny ^^ nie spodziewałam się emocji,jakie mi towarzyszyły w czasie jego ogladania-ryczałam,momentami utożsamiałam się z samymi bohaterami xD.uważam,że role zostały świetnie odegrane przez głównych bohaterów,a przekazywane w nim wartości są aktualne,heh,nawet niosą ze sobą uniwersalne przesłanie.Cicha,spokojna,niea kceptowana przez otoczenie dziewczyna,ma swój wewnętrzny świat,wpływa na przemianę głównego bohatera,który jakby w końcu staje się od niej...uzależniony.zgadzam się,iż jest wiele tandetnych filmów o podobnej tematyce,ale aQrat ten sprawia,że reszta nawet się do "Szkoły uczuć" nie umywa :P pozdrawiam cieplutko :))pa

wow 6