Prawie 10 lat po premierze obejrzałam ten film w całości. Uważam, że był dobry. Nie świetny, ale dobry. A zawdzięcza to głównie dobremu scenariuszowi.
Cenię sobie, kiedy filmy nie są dokładnym odzwierciedleniem książki. Jednak w tym przypadku niekoniecznie się to udało. To co najbardziej nie podobało mi się w przekształceniach to fakt, że akcja rozgrywa się w czasach współczesnych. Odejmuje to uroku całemu filmowi. Za to ode mnie jedna gwiazdka w dół.
Następna sprawa- aktorstwo, a zwłaszcza obsadzenie dwóch głównych postaci, czyli Jamie i Landona. Uśmieszek Shane'a Westa doprowadzał mnie do szału, a mina Mandy Moore był dla mnie nie do zniesienia. Mimo wszystko z tej dwójki słabiej wypadła rola męska, która mocno mnie zadziwiła. Landon miał być chłopakiem buntowniczym, jednak nie 'cwaniakiem', a tak go odebrałam w filmie. Kompletnie nie zgadzała mi się rola Westa z tym jak go sobie wyobraziłam, czytając książkę. Przeszkadzała mi jego obecność, ponieważ nie byłam w stanie do końca wczuć się w całą sytuację. I dlatego odejmuję następną gwiazdkę.
Kolejną rzeczą jest uszczuplenie o niektóre sceny występujące w książce lub całkowita ich zmiana. Zabrakło mi momentu, w którym Jamie i Landon są bodajże w domu dziecka z okazji Świąt Bożego Narodzenia i on daje jej prezent, którym jest sweter, a ona oddaje mu Biblię, należącą do jej matki. Scenę pierwszego pocałunku także bym zamieniła. Zabrakło mi również emocji przy ślubie, czyli tak jak było to opisane w książce (Jamie była już bardzo chora i z wielkim trudem przyszło jej dojście do ołtarza, w filmie wyglądała na całkiem zdrową). I jeszcze jedna rzecz- ostatnie pożegnanie Jamie. Za brak wymienionych wyżej scen odejmuję następną gwiazdkę.
Dodam jednak, że niektóre dodane elementy, jak np. lista rzeczy do wykonania Jamie, jak i taka sama lista Landona były dobrym wtrąceniem.
Co jeszcze mi się nie podobało? Niektóre sceny były trochę 'rozlazłe', jakby niedociągnięte. Przeróbki zdjęć Jamie i późniejsze jej publiczne wyśmianie... Uważam, że to było dość żenujące i kompletnie nie pasowało do fabuły. Przez moment poczułam się jak w podstawówce. Można było wymyślić coś lepszego.
Ostatecznie więc film dostał ode mnie 6 gwiazdek. Nie jest on arcydziełem, jednak polubiłam go i myślę, że będę z chęcią do niego wracać, kiedy zabraknie mi 'wyciskaczy łez' :)
Pozdrawiam.