Nie jestem sceptykiem, mam bogaty bagaż życiowych doświadczeń.
Film zaczyna się jak typowa, banalna hollywoodzka produkcja... tak też się kończy. Jest jak mała, mocna, czarna kawa rozpuszczalna z sześcioma łyżeczkami cukru. Jest za słodka, ale... nie daje spać. Takie stwierdzenie najlepjej oddaje moje wrażenie po obejrzeniu tego filmu. Z jednej strony temat oklepany (przeklepany), ale film wzruszył mną aż do szpiku kości. To jedyny film ja którym zakręciła mi sie łezka w oku. Po zakończonym oglądaniu nie przeszedłem do codzienności, ale dalej rozmyślałem o filmie. On naprawde mnie poruszył, a to duże osiągnięcie, bo nie jestem wrażliwy, uczuciowy i nie porusza mnie krzywda ludzka.
Dlatego pomijając beznadziejnośc filmu daje mu 8/10