Nigdy nie płakałam tak, jak przy "Szkole uczuć". Ogromny smutek i niemoc mnie ogarnęły, gdy Landon po ślubie zaczął mówić, że spędzili piękne lato, a potem Jamie odeszła... Po prostu oglądając ten film nie można mieć suchyc oczu... zawsze jakaś łezka się potoczy... smutne to jest, że jamie odmieniła życie Landona, gdy w końcu się odnaleźli i obdarzyli prawdziwym uczuciem, Jamie odeszła... to jest smutne... Landon został sam... dla mnie nic by już nie miało sensu, a on dla niej realizował swoje marzenia... Super film, warty obejrzenia, jak żaden inny.