Cóż takiego wartościowego w tej - może i pięknej, ale obrzydliwie ckliwej w swojej piękności - produkcji? Gdzie jakaś głębia? Gdzie jakieś nowatorskie przesłanie? Toż to zwyczajny wyciskacz łez, wyprodukowany na potrzeby rozgoryczonych nastolatek i popadłych w dokuczliwą rutynę pań domu. W dodatku pełen perfidnej naiwności, sztuczności i fałszu. Fałszu wylewającego się litrami. Przykłady? Chociażby generalna koncepcja. 'Kozak wymiatacz' poznaję 'lamerkę kujonkę'. Początkowa niechęć obojga do siebie przeradza się w ogromną miłość. Wszyscy z zewnątrz oczywiście są przeciw i chcą za wszelką cenę unicestwić nieoczekiwany związek, para jednak nie daję za wygraną - pozostaje nierozłączną bez względu na okoliczności. Zakończenia nie zdradzam. Napiszę tylko, że jest znakomitym, dobitnym uzasadnienia moich zarzutów.
Ciekawe, ile bluzgów teraz się posypie. W każdym razie nie odpiszę na takowe. Riposty użyczę jedynie osobom kulturalnym, wiedzącym na czym polega dialog.
coz kazdy ma prawo do swojego zdania i kazdy inaczej odbiera film zalezy duzo od naszego charakteru i tego co w zyciu przezylismy mi sie film bardzo bardzo podobal ze wzgledu na to ze przezylem nieco podobna historie moja dziewczyna zmarla na raka wiec...
no masz racje film jest kompletnie przeslodzony:) nie umie doszukac sie w takim filmie jakiegos przeslania bo niby jest takie podane na tacy nie wiem by byc dobrym kochac Boga bla bla. Za dowód beznadziejnosci filmu niech bedzie fakt ze puszczala nam go zakonnica megalamerka ghe ghe tylko mi nie pisac zem gówniarz i sie nie znam i kroje komorki albo co umie docenic romantyczna historie , film z glebia ale tego nie idzie jak docenic nietety fatlny film