Znów go dziś oglądałam i znowu odkrywam w nim nowe przesałanie i po kolei rozumiem coś nowego...
Hmmm...Może ja jestem ślepa,albo krótkowzroczna,ale żadnego przesłania nadzwyczajengo w tym filmie nie widzę...Całość raczej średnia,przewidywalna,łzawa fabuła...Moment,kiedy Jamie śpiewa w przedstawieniu,to chyba jedna z najbardziej tandetnych scen filmowych.Nie wzrusza mnie jakoś oklepana historia szarej myszki ,która przyczynia się do nawrócenia szkolnego casanovy.Zbyt amerykański,zbyt kiczowaty...
no było kilka nieziemsko tandetnych scen... i ogladalam go z nastawieniem ze jest przereklamowany, bo wszyscy sie tak nad nim rozczulaja.. ale cała ta historia mi się podobala choc wole bardziej realistyczne filmy(w tym wypowiadane sa piekne slowa ludzie sa dobrzy,ale czasem warto taki film obejrzec)... nie, no ladne to bylo, ryczalam od polowy filmu troche mnie na poczatku wkurzala gra mandy moore i ogolnie jej postac... ale pozniej jakos to zaakcepytowalam ;) i skonczylam ogladac film z napuchnietymi oczami... a jeszcze masakrycznie kiczowata scena slubu ehhh.. ale polecam.. ten film obejrze pewnie jeszcze wiele razy...
Może jesteś ślepa,ta piosenka jest piękna,ten film nie jest kiczowaty i napewno jesteś bez uczuć i nie jesteś zakochana(skamieniała jesteś!!!)
Heheheh,skamieniała ,bez uczuć...Czy wysnuwasz takie wnioski na podstawie tego,że nie jestem zachwycona tym,co Tobie się podoba???Chyba mam prawo?