przeczytałam właśnie książkę Nicholasa Sparksa "Jesienna Miłość" i stwierdzam po raz pierwszy w życiu, że jest ona gorsza od filmu. moim zdaniem film przekazuje więcej emocji, lepiej ukazuje konflikt Landona z ojcem, wyśmiewanie Jamie przez szkolnych kolegów. w książce te sytuacje nie są aż tak widoczne. nie jest też widoczne jak Landon stawia czoło wszystkiemu i wszystkim dla dobra Jamie. zresztą w książce nie jest uwzględniona cudowna zmiana Landona(tam jest ukazany jako trochę niegrzeczny rozrabiaka), w filmie zaś jako zbuntowany nastolatek, źle traktujący innych ludzi, potrzebujący zrozumienia, miłości i tego aby ktoś w niego uwierzył. a może film podobał mi się bardziej, gdyż jest w nim więcej sytuacji bliższych naszemu życiu. przypominam, że zdarzenia z tej książki dzieją się w 1958r. ogromnym atutem filmu jest też wspaniała muzyka - dodaje filmowi dodatkowego uroku:)