Czy kobiety są głupie? No to pytanie retoryczne, każdy zna odpowiedź. Ale do rzeczy. Feministki teraz pieją z zachwytu. Film miał taką reklamę że wiadomo iż wszyscy walili do kina. Naprawdę nie oczekuję wiele, ale jakiś humor na poziomie się ceni. Tutaj co prawda stado bab rechotała w kinie ze śmiechu, później nawet widziałem że płakała ze wzruszenia, bo wątek miłosny a jakże. Ogólnie ludziom można wmówić iż postać Michaliny Wisłockiej to bohaterka a ludzie to kupią. Jakby powtarzać przez pół roku w tv że Sokrates był debilem, to ludzie też by mówili, Sokrates? A to słyszałem ale to podobno debil. Film jak to polski film, infantylny. Dlatego lepiej czytać książki, ale któż dzisiaj zna Bułhakowa albo Kafkę, no w każdym razie moi znajomi ze studiów nie znają.
To bardzo wyedukowanych masz znajomych. Bułhakowa przerabia się w liceum (Kafke też, ale na rozszerzeniu).
Dokładnie. Też miałam to napisać, ale widzę, ze już nie muszę. ;) Poza lekturami szkolnymi warto czytać też inne książki.
Watek miosny w filmie jest poboczny, ale istotny dla reszty fabuly i tematu jako, ze film w koncu nosi tytul 'sztuka kochania'. Kody wizualne, audio oraz techniczne na wysokim poziomie, a genre jakim jest biopic wspaniale zlozone, nie przedstawione w nudnej postaci typowej dla tego rodzaju filmow. Fabula opowiada o zyciu autorki nie ma nic wspolnego z ksiazka 'sztuka kochania' jesli pan uwaza, ze lepiej przeczytac ksiazke to prosze najpierw to zrobic. Bardzo wspolczuje panskim kolegom, ze nie znaja Buhlakowa albo Kafki, ale jeszcze bardziej wspolczuje panu, zacofania i kompletnego braku kultury jaki pan pokazuje przez obrazanie publicznie kobiet. Mezczyzni placza kiedy Ronaldo nie strzeli gola, kobiety na filmach romatycznych. Mozemy teraz polemizowac co jest glupsze.
Nic dodać, nic ująć. No,może fakt, że pośród tylu nieudanych polskich filmów, są też tak dobre jak "Sztuka kochania". Bogate w detale, ze wspaniałym scenariuszem, dobrymi zdjęciami, z ciekawie skonstruowaną narracją. Cóż, niektórzy swoją niewiedzę filmową (albo kompleksy, co gorsza) wolą zasłonić infantylną agresją.
Hehe - ideologizacja do granic! Jeszcze gdyby rzeczywiscie chodziło tu o misje w uświadamianiu, celem zapobiegania niechcianym ciążom czy aborcji to ok - ale to jest raczej wątek poboczny tego „arcydzieła” PR- medialnego! Wisłocka jawi się tu raczej jako niespełniona (naukowo) nieszczęśliwa ( niekochana, niespełniona w sexie) kobieta(? - bo ewidentnie w pewnych momentach probuje bardziej udawać faceta) kwestia rodziny i dzieci to jakas rodzinna tragedia i patologia! Mysle, że unieszczęśliwienie syna-Krzysia jakąś zupełnie egoistyczna i idiotyczna wizja zycia w trojkącie, zreszta nie mniej niz unieszczęślowienie i uprzedmiotowienie własnej przyjaciółki najlepiej świadczy o wyższych celach głównej bohaterki. Jesli miałabym opisać fabule to powiedziałabym, ze jest to film o kobiecie, która nie potrafiła zaznać spełnienia emocjonalno-seksualnego, ktore rekompensowała sobie pracą naukowa, żeby czuć sie potrzebna, a gdy w końcu udało jej sie osiągnąć orgazm spłynęła na nią „wiedza oświecona” i okrzyknęła sie zbawicielką zycia seksualnego Polek, na kanwie czego postanowiła wydac książkę z ilustracjami przypominającymi rusunki niewyżytych 13-latek, ktore wstydzą sie kupic sobie „Twoj weekend” w kiosku ...
Staralam sie nie idealizowac, film jest bardzo dobrze I starannie zrobiony pod wzgledem technicznym, to nie tylko moje zdanie, ale rowniez wielu znanych krytykow filmowych. Pan/Pani natomiast stara sie narzucic innym swoja subjektywna opinie na temat jedynie fabuly filmu. Mysle, ze aby cokolwiek krytykowac trzeba miec chociaz minimalne obeznanie w temacie, bo inaczej bardzo łatwo jest sie ośmieszyć;)