Aż trzy lata musiał czekać na swoją kinową premierę zrealizowany w 1991 r., wyłącznie za prywatne pieniądze, debiutancki film Adka Drabińskiego. Przyczyną był konflikt z producentami, ale nie przeszkodziło to "Szulerowi" otrzymać na festiwalu w Gdyni w 1992 r. nagrody za najlepszy debiut, Srebrnych Gron XXVIII Lubuskiego Lata Filmowego Łagów '93 oraz Nagrody im. Andrzeja Munka za reżyserię i zdjęcia. "Szuler" to zresztą pod wieloma względami dzieło wyjątkowe. Był pierwszym polskim filmem wyprodukowanym całkowicie za prywatne, choć głównie amerykańskie, pieniądze. Ale poza funduszami, sześcioma amerykańskimi aktorami w obsadzie i językiem angielskim, w którym został nakręcony, wszystko inne jest polskie: od obsady, poprzez operatora, scenografa, autora muzyki, po całą ekipę techniczną. W Polsce powstawały również zdjęcia, realizowane głównie na zamku w Nieborowie i jego okolicach.
"Szuler" to odznaczająca się niezwykłą urodą plastyczną i dbałością o detale opowieść o odwiecznej walce dobra ze złem, miłości ze śmiercią. Przede wszystkim jednak mówi o losie, który kpi sobie z ludzkich planów, nieustannie płata wszystkim figle i okazuje się być większym oszustem niż najzdolniejszy nawet szuler karciany. Dzieło Drabińskiego pełne jest odniesień do XVIII-wiecznej, pełnej paradoksów kultury, głoszącej kult rozumu, a zarazem rozpasanej, pulsującej namiętnościami.
Rok 1750. Straszliwa epidemia dżumy wyniszczyła Europę. Ci, którzy ocaleli, czują się dziećmi szczęścia, a jednocześnie mają rozpaczliwą świadomość kruchości swego bytu. Przyjaciele, hrabia Victor Moritz i baron Rudolf de Seve, właściciele wspaniałego pałacu, oddają się wszelkim możliwym przyjemnościom: piją, ucztują, uczestniczą w erotycznych orgiach, a przede wszystkim hazardowo grają w karty, oszukując kogo i jak się da. Jedną z ich ofiar jest markiz Holms, który - przegrawszy wszystko - stawia swoją głowę. Ją też przegrywa, ale szulerzy wspaniałomyślnie darowują mu życie.
Na 40. urodziny Moritza baron de Seve ofiarowuje mu pięknego konia. Narowiste zwierzę zrzuca z grzbietu hrabiego, który wypadek przypłaca chorobą. W trakcie jego rekonwalescencji Rudolf zaprzyjaźnia się z rodzeństwem Cornelią i Theodorem Grandhomme'ami, których zaprasza do pałacu. We trójkę ucztują i bawią się. Theodor, który ukończył Sorbonę i prowadzi badania z zakresu optyki, decyduje się jednak na powrót do rodzinnego domu. Rozczarowanej Cornelii, która nie ma ochoty rezygnować z towarzystwa przystojnego Rudolfa, wyjawia, że on także był kochankiem barona.
Wkrótce okazuje się, że pałac wprost tonie w długach. Rudolf namawia Victora, aby powrócili do hazardu. W domu gry, który odwiedzają, spotykają ponownie Cornelię i Theodora. Grandhomme, który potrzebuje pieniędzy na dokończenie wynalazku, proponuje Victorowi grę. Stawia w niej swój dom, a potem własne życie i je także przegrywa. Victor musi "odebrać" dług. Przekonany, że pistolet nie jest naładowany, strzela do młodzieńca i zabija go. Nie wie, że Rudolf ukartował to zabójstwo. (za www.filmpolski.pl)
opis użytkownika