Zaznaczam że jestem fanem serii, i z przyjemnością wybieram się do kina na każdą kolejną część. Uważam że seria "Szybcy i Wściekli" charakteryzuje się wartką akcją, ciekawą fabułą i dobrze dobranymi aktorami. Niestety każda kolejna część zawiera coraz więcej elementów Science fiction co niestety nie dodaje jej uroku. Wiadomo że nie można pokazać w tego typu filmie scen które są nie wiadomo jak realistyczne, ale też jest pewna granica "bajki" którą twórcy coraz częściej przekraczają. Sceny z czołgiem, 50 km pasem startowym lub kiedy Shawn wypada z auta przez szybe jak z procy przy bardzo wątpliwej prędkości powodują lekkie opadnięcie rąk. Zgrzyt zębów powodują również takie sytuację jak np. gdy Shawn zostaje uwolniony i odchodzi ze słowami w stylu"gdy zobacze kogoś na horyzoncie to Mia zginie" a już w następnym ujęciu trwa pościg w najlepsze a Shawn nie jest nawet tym zdziwiony....albo jedna z ostatnich scen(tu juz moze troche sie czepiam ale mi to przeszkadzało) gdy Dom mówi do Eleny że"wiesz że nie musisz odchodzić" no ku...a a w charakterze kogo niby miałaby z nimi zostać? Przyjaciółki patrzącej jak Dom i Letty codziennie się tulą? Dopiero co byli razem szczęśliwi na jakieiś wyspie, a ten z takim tekstem wyjeżdza. Wiem że to ma być kino rozrywkowe, gdzie człowiek przez dwie godziny miło spedza czas odrywając się od codziennych problemów, ale można bardziej przyłożyć się do realizacji i nie trzeba traktować widza jak pólgówka który patrzy tylko na szybkie fury i nie zwraca uwagi na irytujące szczególiki.
Zgadzam się z tobą. Mnie najbardziej rozczarowała scena na pasie startowym. To już nie był tak efektowny zapierający dech finał jak w "Piątce" gdzie samochody i pościg grały pierwsze skrzypce.
Pomijając ten niekończący się pas startowy samochody były tutaj nieistotne (albo mało istotne). Tutaj każdy napieprzał się z każdym. Finał przypominał Tekkena, a nie szybkich i wściekłych.
Mam nadzieję, że James Wan w części siódmej nie będzie kontynuował trendu "Sci-fi" i zrobi z tego kino sensacyjne, gdzie bajka nie będzie się tak wylewała z ekranu.
Zapomniałem jeszcze dodac o fatalnej śmierci Gisele. Rozumiem, że trzeba było spowodowac solowy wyjazd Hana do Tokio, ale śmierc jego dziewczyny była po prostu komiczna. Nie dośc że z niezrozumiałych przyczyn puściła się samochodu, to jeszcze zdążyła oddac kilka strzałów do wrogów. Całośc wyglądała jak z kiepskiego filmu akcji. Film oceniam oczywiście pozytywnie, jednak po świetnej Piątce, czułem się trochę rozczarowany.
Mi ta naparzanka każdego z każdym aż tak nie przeszkadzała, ale co do śmierci Gisele i niewielkiego znaczenia aut to pełna zgoda. Film oczywiście oceniam na plus, ale podobnie jak Ty uważam że Piątka była świetna i postawiła wysoko poprzeczkę. Czekam na poprawę twórców w " 7 " :)
A nie uważasz, że tej bijatyki było w tym filmie wręcz za dużo? Odnosiłemw wrażenie, że było jej więcej niż samochodów, a w finale to już była totalna przesada.
Fakt, gdy się tak głębiej zastanowić to w przekroju całego filmu było sporo mordobicia. Seria "Szybcy i Wściekli" ewidentnie zmierza w kierunku typowego filmu akcji. Z cześci na część coraz mniej uwagi poswięca się np. samochodom, czyli tak naprawde jednemu z głównych założeń "jedynki". Nie wiem czy sie zgodzisz iż niewiele rzeczy zostało z pierwszej części(m.i.n fury, tuning, nielegalne uliczne wyścigi) Film poszedł w innym kierunku, i choć trochę szkoda i osobiście mi tego brakuję, to raczej trzeba sie do tego przyzwyczajać że seria "Szybcy..." nie powróci juz chyba choć w niewielkim stopniu do korzeni.
Owszem, seria zmieniła kierunek diametralnie, jednak w czwórce czy piątce potrafiono wstawic w najważniejsze momenty samochody, a tutaj? Więcej mordobicia i strzelania niż pościgów, wyścigów i samochodów w jakiejkolwiek formie.
Mi nie przeszkadza ewolucja serii. Wręcz przeciwnie. Po części piątej byłem po prostu zachwycony, że seria nie jest w żaden sposób skostniała, a w miarę płynnie przeszła na inny wymiar.
Szóstka ma mocne strony takie jak: fajne dowcipy sytuacyjne, powrót do korzeni (końcówka w domu) i niezmiennie już ekipa zgranych ludzi dązących do jednego celu i każdego z osobna za coś się lubi.
Scena pościgu w Londynie, czy też ta z czołgiem (oprócz momentu złapania Letty) były naprawdę fajne i pasowały do tej serii. Niestety cała scena na pasie startowym była samobójem (począwszy od mordobicia, poprzez debilną śmierc Gisele, a na uratowaniu się Toretto wychodzącego z ognia skończywszy).
Gisele puściła się celowo ponieważ za plecami Hana zobaczyła tego kolesia i chciała go ratować (fakt wygląda to trochę na mało dopracowaną śmierć no ale cóż... ) co do Torreto to on nie "wyszedł z ognia" na filmie ewidentnie widać gdzie wylądował Torreto a gdzie były płomienie Co do samego wyścia to tylko ustawienie kamery to spowodowało tak więc trochę się czepiasz szczegółów Co do pasa startowego to jest albo .. albo.Albo długa scena walki i samego pościgu albo kilka pif paf i po samolocie
Umówmy się, że ta scena jak Toretto pojawia się w ogniu była zbędna i nie pasująca do tej serii. Takie rzeczy można pokazywac w bajkach, ale nie tutaj. Wiem, że nie wychodził dosłownie z ognia, ale to ujęcie było tak pompatyczne, że aż się chciało rzygac tęczą. Smierc Gisele była tragicznie rozwiązana. Można ją było zrealizowac na 100 innych sposobów.
a ja tam nie narzekam wszystko bylo okej . fakt najlepsza byla pierwsza czesc wiecej samochodow ale i tak kocham ten film.
dla mnie kazda czesc super w ktorej gra Paul i VIn :D
Jedną rzecz muszę wybronić. W kwestii Shawna i tego tekstu: "gdy zobacze kogoś na horyzoncie to Mia zginie". Oni rzekomo zakłócili działanie telefonów komórkowych w promieniu całej tej bazy wojskowe. Mniejsza o to czy jest to technologicznie możliwe i sensowne w takiej sytuacji. W każdym razie nie mógł się skontaktować z tymi ludzikami w samolocie.