Gisele (wiadomo co z nią się stało), a oni przeszli koło tego bez echa? Podobno są rodziną...
Porażka.
Też mi się to nie podobało. Bo tak naprawdę zostało to tak pokazane, jakby nikt poza Hanem nie przejął się śmiercią Gisele;/ Pewnie,a przynajmniej tak mi się wydaje, że te końcowe sceny, kiedy robią tego grilla i świętują swoją wolność nie dzieją się dzień czy 2 po jej śmierci, ale sam fakt. Moim zdaniem nie wyszło to najlepiej.
Jak ona żyje, jak Letty. Co jej się stało? Spadła z pół metra z samochodu, było szybko, no ale bez przesady. Ostro poobijana trochę kości połamanych, ale do szpitala i spokojnie się przeżyje. Tylko ciekawe kto ją zgarnął.
Hmm..Wydaje mi się, że Gisele jednak zginęła. Nie sądzę, żeby zrobili znowu taką samą akcję jak z Letty.
Głupio gdyby zrobili taką samą akcję jak z Letty. Ale z drugiej strony za dziwnie to wyglądało, żeby nie przeżyła..
Masz trochę racji. bo nie pokazali nam jej ciała, nie było pogrzebu ani nic. Ale powtórkę sytuacji z Letty to bym od razu odrzuciła. Scenarzyści drugi raz to tej samej rzeki nie wejdą. Więc mogło to też być po prostu zwykłe olanie tematu. Stwierdzili, że nie ma czasu nad rozczulaniem się nad jej śmiercią;/// Co jest niestety bardzo przykre, bo nie była to jakąś nic nie znacząca postać;//
Może kurczę wyjść tak, że pomagała Stathamowi zabić Hana :/. 1. Za to, że ten jej nie szukał/ocalił po tym. 2. Też miała jechać do Tokio, on też tam pojechał, idealna okoliczność i miejsce by zatoczyć koło i dokonać takiej hmmm..... zemsty? Tylko, że będzie wszystko pamiętała. No i też idealny wątek, że walczyła z bratem Stathama (Showa), a ten ją teraz namówił do pomocy.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie uwierzę w to. Przecież Han próbował ją ratować, tylko ona sama puściła jego rękę. Gdyby tego nie zrobiła, to oboje by zginęli. Nie zostało nam to niestety dokładnie pokazane, co się stało. Ale Han musiał być pewny tego, że ona nie żyje, bo inaczej od razu by jej pomógł. Nie zostawiłby jej, oni się kochali przecież.
W ogóle się dziwię, że jej od razu nie szukali tylko stali i patrzyli kto wyjdzie z płomieni... czysta abstrakcja.
No sądziłem, że od razu wszyscy wyskoczą i będą biec szukać Torreto (kupa płomieni, ale na początku się o tym nie myśli), a Han będzie szukać Giesele. To poza Brianem była największa miłość tej ekipy ostatnich części (wcześniej Dom z Letty).
Po prostu Tokio Drift, który za wiele z tą serią wspólnego nie miał musieli jakoś połączyć z wydarzeniami. Jak wiadome Han tam zginął dlatego jak Gisele powiedziała mu, że chce gdzieś z nim na stałe zamieszkać, najlepiej w Tokio od razu było wiadome, że ona tutaj jako jedyna zginie., a on tam wyjedzie sam. W Tokio jej nie było, a więc zbyt pogmatwane byłoby wyjaśnianie co się z nią stało, więc ją uśmiercili. A potem sprytnie połączyli Tokio z wejściem do następnej części i problem z głowy.
Teraz jak to opisałeś w ten sposób to rzeczywiście wszystko staje się jasne. Dzięki ;)
Mi akurat tego tłumaczyć nie musisz, bo dobrze to rozumiem :) I skoro chcieli połączyć Tokio Drift z pozostałymi częściami, to Gisele musiała niestety zginąć. Tylko mi chodzi, bardziej o to, w jaki sposób została potraktowana jej śmierć. Totalne olanie tematu. Tak jak by była nic nie znaczącą epizodyczną postacią, która nic nie wnosiła do fabuły. A to przecież nie prawda. Mogli pokazać jej pogrzeb, albo, że reszta postaci, chociaż trochę przejęła się jej śmiercią.
No to już jest inna sprawa, bo w innym temacie pisałem już, że zdecydowanie zabrakło jakieś gatki Doma do Hana, a potem jeszcze ta scena przy grillu i piwku gdzie wszyscy byli zadowoleni. Ale to już chyba było zrobione tak na odpieprz.
Zgadzam się. Dom powinien podejść do Hana i jakoś go wesprzeć, spróbować pocieszyć, cokolwiek. A nic takiego nie miało miejsca. Dobrze, że chociaż Mia zauważyła, że nie ma Gisele. Powtarzali cały czas o tych wartościach które wyznają, że rodzina jest najważniejsza, że członków rodziny się nie opuszcza itp. Więc tym bardziej wyszło to troszkę płytko.
Jak dla mnie to w ogóle stawiam temu filmowi wielkiego karnego ku***a za uśmiercenie mojej ulubionej bohaterki i chociaż z sympatii do tej postaci chciałabym, żeby się okazało że przeżyła, to jednak powtórka numeru z Letty byłaby słabizną. Poprzednia część była dosyć mało wiarygodna, ale ta to już przegięcie. Wylatujący z samochodu Dominic łapiący w przestworzach ukochaną - seriously ? Do tego dodać można pas startowy chyba o długości 200 km. No kurczee, spodziewałam się czegoś lepszego. I oczywiście dołączam się do hejtu za bezczelne olanie śmierci Giesele. No smutne to :c
Masz całkowitą rację. Kilka razy w czasie filmu pomyślałam, że przesadzili z tą czy tamtą sceną, za dużo tych nieprawdopodobnych ewolucji.
Z tym, że znaczna większość była wykonana naprawdę :P. Nawet bez kitu stworzyli od zera taki samochód, który poważnie wyrzuca inne w powietrze. Czołg też był, scena z łapiącym Letty Domem też prawdziwa, tylko, że kaskaderzy :).
Możemy sobie podać rękę, bo Gisele była też moją ulubioną kobiecą postacią :) I u mnie ten film ma właśnie największy minus za to, że taka jak napisałam wyżej praktycznie olali jej śmierć;///