Spadek formy po dobrej piątce jest zauważalny już na samym początku. Rodzinna sielanka zakłócona zostaje przez złych terrorystów i wskrzeszoną bohaterkę ( Seriously??... Reeeally?).
Ogólnie fabuła nie była mocną stroną tej seria ale jest coś czego w kinie nie znoszę – „zmartwychwstań” ( w dodatku głupich) !! Ale żeby to nie był mój jedyny zarzut to powiem, że w tej części już nie czułem tego luzu tej frajdy która miała miejsce w piątce. Spowodowane to pewnie jest miejscem akcji Londyn to nie Rio, innym czarnym charakterem.
Sceny akcji tez nie robiły takiego wrażenia może dlatego, że większość poza akcją z czołgiem działy się w nocy. Wolałem kolorowe Rio.
Kolejna część obejrzę tylko i wyłącznie dla Stathama. Mimo, że pojawia się na kilka sekund to sprawił, ze poczułem tą radość z oglądania, której brakowało mi przez resztę filmu.
4/10