To już nie jest film o wyścigach. To jest już TYLKO film akcji...
Akurat nie tyle dla kasy, co dla zabawy. Kasy nie potrzebują, a w życiu prywatnym są na tyle zżyci, że zwyczajnie wykorzystują możliwość zrobienia czegoś rozrywkowego, w dodatku za solidną zapłatą.
Masz rację. Dla aktorów to jest tylko zabawa, za którą dostają też dużą forsę. Może tylko Vin Diesel traktuje tą serię na poważnie i chce to jakoś pociągnąć, choć najwięcej do powiedzenia i tak ma Universal, reszty aktórów ta seria mało obchodzi, dla nich jest to po prostu dobra zabawa. Szkoda tylko że Universal poszedł taką drogą, czyli dużo akcji, wybuchów strzelanin i brutalności, żeby przyciągnąć szerszą publiczność. Mało tuningu i klimatu nielegalnych wyścigów. Na początku ten film był dla wąskiego grona fanów i tak powinno zostać, lecz prawdą jest że Universal poleciało na kasę i rozszerzyło film do pospolitego kina akcji.
Czytanie ze zrozumieniem kolego: "TYLKO film akcji". Pierwsza część miała niepowtarzalny klimat którego tutaj brakuje.
Odniosłem to samo wrażenie. Tylko jeden wyścig? Niepotrzebnie zamienia się samochody na pistolety. To auta są i zawsze były największą bronią bohaterów.
Wyścigi w tej serii zamieniono na pościgi...
Może jeśli akcja wróci do Azji to tych wyścigów będzie trochę więcej, ale mam obawy iż przy obecnej linii fabularnej nie będzie to możliwe. Nie wyobrażam sobie zatroskanego o życie najbliższych Doma czy też Briana jako roześmianych kierowców w ulicznych wyścigach o $
Mając sto milionów dolarów nie trzeba się bawić w wyścigi, to fakt :) Niech to będą i pościgi, ale sto razy bardziej wolę oglądać Toretto za kierownicą niż z karabinem w ręku. Według mnie taka bójka w metrze trwała zbyt długo. Główni bohaterowie stają się Bourne'ami i Bondami, a auta i ich zalety idą w las. Od takich rzeczy jest Hobbs i myślałem, że po to go właśnie wprowadzili do serii. Za to pościg za czołgiem bardzo mi się podobał.
Myślę, że już Singleton popsuł serię swoją stylistyką, która nie pasowała w żaden sposób do części pierwszej.
Film Singletona był strasznie cukierkowy, aż za kolorowy... przez co jak dla mnie waliło kiczem na kilometr.
Czy ja wiem? Bardziej waliło kiczem w Tokyo Drift (jak dla mnie). Singleton bardziej się na Brianie skupił.
W TD pokazali jak wygląda tuning oraz cała ta otoczka Undergroundu w zupełnie innym klimacie i kulturze stąd może masz wrażenie kiczu (ta muzyka, zachowania, ubiory, kolorowe auta). Nie powiem, mnie również ten film nie zachwycił przy pierwszym seansie, bo zbyt wiele w nim było nowego i świeżego... i tak było mniej więcej do momentu kiedy do kin nie weszło szybko i wściekle.
Lin nie tyle "spier....", co zaczął sie nakręcać wraz z kolejnymi częściami. Widać to w wywiadach, gdzie chwali sie, że w kolejnej części będzie jeszcze wiecej wybuchów, rozbijania samochodów i "rzeczy, które latają" (wywiad po Fast5, dostępny na YT). Pierwszy raz przesadził przyspieszonym i sztucznym pościgiem tunelami w Fast and Furious (4), potem scena z sejfem (5) na zlecenie Dodge, żeby pokazać jaki super jest nowy Charger (Dodge wyłożył sporo kasy na ten film), następnie w "6", gdzie poziom absurdu - parafrazując - has graduated to a whole new level. W efekcie mamy kino akcji zamiast kina samochodowego.
Taaaa... W 4 też strasznie tandetna ta scena w tunelu... Tak samo scena rozjechania tego kolesia który miał załatwić pod koniec Briana.
Wiesz, ta scena w porównaniu z łapaniem Letty w "6" jest prawdopodobna i hiperrealistyczna... Z resztą karykaturalnie przyspieszony wyścig mamy też na początku "6", gdzie auta są przyklejone w bardzo ciasnych zakrętach do nawierzchni, bo w montażu przyspieszyli nagranie ze 2-3x.
łapanie Letty i upadek na samochód bez żadnego uszczerbku na zdrowiu.....największa porażka w całym filmie
A mnie wkurza to że ten film tak ewoluował że nie ma już nic wspólnego z ideą i klimatem 1., 2. czy nawet 3. części. Akurat z tego filmu mogliby zrobić dobre kino akcji bez całej ekipy Fast and Furious i pod odrębnym tytułem i ludzie też by to oglądali. Jak dla mnie tragedią będzie kręcenie kolejnych części.
Mnie też. Dlatego gdzieś tam mam resztkę nadziei, że powrót do LA przywróci chociaż trochę "jedynki". Niestety Statham na horyzoncie i Wan za kamerą raczej nie dają żądnych szans na spełnienie tego życzenia.
Te przyspieszone wyścigi to po prostu są zabawne :P zwłaszcza ten w 6.filmie. Widząc Dodge'a Challanger, który śmiało sobie ściga się z R-35 na wąskich serpentynach, parsknąłem śmiechem, ponieważ GTR R-35 mógłby sobie jeszcze jakoś radzić, ale na pewno nie tak szybko jak na filmie o tyle Dodge rozbiłby się bardzo szybko biorąc pod uwagę, że to był wyścig. Po prostu nie ten typ auta na tego typu trasę.
W swoim czasie F&F był świeżym tematem i chyba nie za wiele osób przewidywało, że seria rozrośnie się do wielu sequeli, bo co można wymyślić o underground'owych wyścigach z kolorowymi autami na podtlenku azotu. Jak widać można wymyślić film akcji gdzie pościgi (nie wyścigi) odbywają się za pomocą samochodów na podtlenku. Wiele dobrego zniknęło co można było podziwiać w jedynce. Brak kolorowych aut, klimatu underground'u a przede wszystkim wyścigów. Tak jak ktoś napisał na forum, że pierwsze części były dla wąskiego grona odbiorców, zgadza się, ale obecnie chodzi o to aby film był jak najlepszy w box office, nie patrząc czy kolejny sequel kontynuuje ideę pierwszego filmu. Tak więc myślę, że raczej powrotu do wątku wyścigowego nie uświadczymy już w tej serii.
Gdyby to było jedynie kino akcji, nie moglibyśmy aż tak narzekać. Irytuje mnie jedynie fakt, że z motywu nielegalnych wyścigów autor dochodzi do podkręconego Sci-Fi... Pewnie w 7 zaprezentują poduszkowce :)
Jakby ciągle były wyścigi było by nudno
Scenarzyści muszą wysilić mózgownicę by powstało coś co wciska w fotel od pierwszej do ostatniej minuty
W dobie obecnej techniki wszystko wymaga rozwoju, choć ja osobiście cenię w 6tce np. brak wersji 3d, tak powszechnej w obecnym świecie. Gdyby film "wbił mnie w fotel" nie miał bym żadnych pretensji, tak się jednak nie stało. Przecież tą serię kocha się właśnie za szybkie podrasowane samochody, wpół nagie panienki (Bogu dzięki to jedyne pozostało nietknięte) oraz namiętne wyścigi. W poprzednich częściach, mimo wkraczania w nowe technologie efektów te 3 filary pozostawały na znośnym poziomie. W 6tce nie zachowali proporcji, i to strasznie boli.
Mimo wszystko nie mogę doczekać się kolejnej części, nie wiem czy ze względu na sentyment do FatF, która dotychczas była niesamowita, czy z ciekawości jak można jeszcze popsuć tą wspaniałą serię.
Jestem następny.
Nie trawię 3D. Wychowałem się jeszcze na VHS i 3D to taki bajer, który może i jest fajny, ale w filmach przyrodniczych, gdzie motylki latają mi przed nosem.
Cenię sobie, że F&F6 pozostało wierne 2D i liczę na to, że F&F7 będzie zrobione tak samo.
Niestety , już od "Szybko , wściekle " film przestał być tym co każdy kochał w pierwszych 3 częściach . Z kolejnymi częściami, wyścigów jest coraz mniej , nie mówiąc już o tuningu itd . Seria stała się pospolita . Mimo to nadal jest bardzo ciekawa i fajnie robiona . Zdecydowanym atutem serii "Fast and Furious" są ścieżki dźwiękowe i efekty specjalne . Mam nadzieję , że nie przesadzą z ilością części i nie zrobią z tej świetnej serii niekończącej się opowieści , bo z części na część coraz więcej bohaterów zaczyna ożywać :/