Statham mszczący się na ekipie Doma, załatwia w Tokio Hana, który tam wrócił załamany śmiercią
swojej ukochanej z którą planował tam osiąść na stałe. Tylko zabrakło jakieś gatki Doma do niego,
bo w końcu niby tworzą rodzinę, a na końcu śmiechy przy grillu i piwku.
możliwe że w siódemce pojawi sie scena z konca tokio drifta, gdzie Dom scigał się z tym main hero TD
hmm a nie dołączy do niego? :) ja tak sobie to wykoncypowałem...skoro dom się tam pojawił, ścigał się z nowym DK to może dołączy do nich? Po wyjaśnieniu o co chodzi. :D Bo przecież Dom musiał tam przyjechać już po tajemniczym telefonie zwiastującym zemstę.
Przecież Hana zabił DK w tokio drift a nie ten brat Shawa, więc wcale nie sprytnie to powiązali... znowu coś się stało czarno na białym a potem to zmieniają niezbyt sensownie.
Han'a nie zabił DK. Przypieprzył w niego Mercedes a za kierownicą jego był brat Shawa. DK się tylko przyglądał i potem odjechał.
Ale nie zmienia to faktu, że to powiązanie jest zrobione na siłę i w sumie zbyteczne. No, ale jak się nie ma szacunku nawet do własnych dokonań (vide śmierć i pogrzeb Letty) to czego tu się spodziewać.
Co tu jest na siłę ? zrób sobie maraton wszystkich części i wszytko wyda ci się spójne.
Widziałem wszystkie i wątek śmierci Hana na pewno nie jest spójny, podobnie zresztą jak i wiele innych (praca Briana, śmierć Letty, wizyta Doma w Tokio, itp.).
Wątek śmierci nie jest spójny, ponieważ ktoś na siłę dokleja tu jakieś kolejne warstwy spisku, które wcale nie są potrzebne. Zaraz się okaże że Kamata pracował dla Shawa i kazał DKowi gonić Hana, żeby Ian mógł go zdjąć. A Han zginął w prostym wypadku, ponieważ wyjechał na czerwonym wprost pod Mercedesa. Sean stał już z boku obok samochodu i kiedy zobaczył co się stało ruszył biegiem do Mazdy Hana (co widać w TD). Nie zdąża jednak i eksplozja przewraca go. Kiedy w takim razie Shaw miał czas zamknąć drzwi Mercedesa, dojść do Mazdy i rzucić Hanowi krzyżyk? Nie miał. Taka jest odpowiedź. Han zginął ponieważ rżnął DK na kasę i miał pecha. Żadne spiski nie są tu potrzebne.