oceniłem ten film na 5. Dawno nie widziałem tak zmarnowanego potencjału na naprawdę dobre kino akcji. W trakcie filmu wybaczyłem dwie absurdalne sceny, ale końcowej sceny juz nie mogłem zdzierżyć.
Twórcy filmu mogą mieć za idiotów amerykańskich widzów, którzy zreszta są idiotami, ale nie będa robic idiotów z nas Polaków. Akcja, montaż, scenariusz - wszystko bylo piekne do momentu zakonczenia. Noszszsz ku**a, kto zaakceptował w scenariuszu to zakonczenie?
Ehhh... no i te kochane, wyrozumiale kobiety glównych bohaterów. No aż niewiarygodne, że takie anioły istnieja:P
Co do scenariusza bym polemizował - scenarzysta zjada swój ogon. Scenariusz cholernie przewidywalny, pomysły wtórne, postać Shawa inspirowana Jokerem z "Mrocznego Rycerza", generalnie reżyseria "pachniała" też tym klimatem. Dialogi drętwę, sztuczne i ciężkostrawne, momentami patetyczne. Każda kolejna część coraz bardziej staje się rodzajem komputerowej gry. A pomyśleć, że w jedynce wystarczyło kilka wyścigów i klimat Los Angeles... Niemniej Lin świetnie radzi sobie z tym wyścigowym klimatem, ale dobrze, że odpuścił siódemkę. Zmiana reżysera powinna wyjść na dobre. Scenarzysta też powinien się zmienić.