PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1417}

Tańcząc w ciemnościach

Dancer in the Dark
7,8 59 503
oceny
7,8 10 1 59503
7,4 31
ocen krytyków
Tańcząc w ciemnościach
powrót do forum filmu Tańcząc w ciemnościach

Uwaga spojlery
...........................................................................
Najpierw byłam w kinie - podczas napisów końcowych cała kameralna sala OKF-u siąkała nosami, z bezdennym smutkiem patrząc w podłogę. Ja również, a jakże. Po obejrzeniu drugi raz, w domowym zaciszu, dotarło do mnie, że postępowanie Selmy, ta jej ofiara, po prostu kupy się nie trzyma. To, że nie zdradza tajemnicy Billa - człowieka, który wykorzystał jej zaufanie, okradł i sprowokował do zabójstwa - nawet w obliczu stryczka, nie świadczy o żadnej tam szlachetności, tylko o głupocie. Podobnie jak inna "ofiarna" bohaterka von Triera, Bess z "Przełamując fale", budzi współczucie, ale jeszcze większą irytację. To zresztą na pewno zdążyli już dostrzec inni użytkownicy FW, w niektórych wypowiedziach pojawia się zwrot "bez sensu", pod którym również się podpisuję. Zazwyczaj nie zostawiam suchej nitki na filmach, w których kuleje logika w scenariuszu. Dlaczego mimo to polecam? Z trzech powodów:
- genialna kreacja Björk. Catherine Deneuve powiedziała, że Björk nie grała, bo nie umie grać i że to wszystko było dla niej prawdziwe, że po prostu stała się Selmą. I to prawda, autentyczność tej postaci przebija z każdego kadru, chwilami miałam wrażenie, że oglądam dokument. Złota Palma jak najbardziej zasłużona.
- najlepsza, jaką zdarzyło mi się widzieć, scena egzekucji. Nie będę się rozpisywać, i tak nie znalazłabym dość słów uznania dla von Triera.
- muzyka - wspaniała, mroczna, doskonale skomponowana z obrazem. Björk stworzyła arcydzieło. Jako musical film broni się znakomicie.
Podsumowując: pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów - i antyfanów - Islandki i jeden ze średnich filmów von Triera, pozostający daleko w tyle za o niebo lepszym "Dogville", lecz mimo to godzien uwagi. Ma to coś.

użytkownik usunięty

Komentarz od siebie to zawsze komentarz. Chronię przed zjazdem w dół, bo może nuż ktoś się wypowie.

użytkownik usunięty

"... świadczy o żadnej tam szlachetności, tylko o głupocie..." wydaje mi sie, ze ta szlachetność wynika z tej głupoty i naiwnosci, ale to nie wyzbawia współczucia dla bohaterki, bo je nawet potęguje. chyba o to chodzilo: przez tak dlugi początek filmu poznawaliśmy mała, bezbronna, oddaną i małobłyskotiwą Salmę. Po poznaniu jej efekt koncowy to tylko konsekwencja w postępowaniu, wiec wszytsko trzyma sie kupy, jak najbardziej.

użytkownik usunięty

:-)
Owszem, współczuję jej. Ale drażni mnie ta jej bierność, nawet jeszcze bardziej niż oziębłość otoczenia. Nie podołałam bezkrytycznej empatii z Selmą. Tak, na pewno o to chodziło, ale wyczułam jednak zgrzyt. Krańcowa dobroć i empatia jako forma upośledzenia?

użytkownik usunięty

no to już chyba zależy od tego czy polubiłaś Salmę czy nie. Apropos upośedzeń, Bess też nie należala do najbłyskotliwszych i sprytnych kobiet. W Salmie można odnaleźć wiele z Bess - zbyt wiele naiwnej dobroci. Trier ukazuję jak bardzo dobroć jest naiwna i nieopłacalna - lepiej być Idiotą ["Idioci"]. ;-)

użytkownik usunięty

Polubiłam Selmę. Nielubienie Selmy byłoby jak nielubienie milutkiego, słodkiego szczeniaczka. Ale ona jest zupełnie jak mięczak pozbawiony skorupy, niezdolna do obrony - i to mnie złości, nawet jeszcze bardziej niż to, że inni ją wykorzystują. Brak instynktu samozachowawczego w imię absurdalnej lojalności. Niepotrzebne poświęcenie poniesione nadaremno. Odbieram tego - mimo tego co napisałaś o konsekwencji psychiki postaci - jako duży zgrzyt i nie kupuję tego.
Bess była jednak chora psychicznie, tak sobie tłumaczę jej zachowanie.
"Idioci" jeszcze przede mną. Ale już niedługo :)

użytkownik usunięty

Jedyny zgrzyt jaki odczułam, to to, że mimo ogromnej miłości do syna, nie chce żyć dla niego, kiedy tak bardzo potrzebuje matki. Ale to chyba datego, że jako ślepa czuje sie niepotrzebna nikomu, że nic już nie zdziała, może dać jedynie pieniądze na operację.
Ale ja i tak to kupiłam. Kupuję każdy i sprzedaję sie na każdm filmie Triera!

użytkownik usunięty

Selma była na tyle radosną, pełną życia osobą, że mogłaby żyć jako niewidoma i tańczyć w ciemnościach ;) Albo niezdolność do obrony, albo wyrzeczenie się obrony, a przy jednym i drugim naiwna dobroć jawi się wręcz jako defekt umysłu - no dobra, taka była Selma. Przełknę to, choć z trudem, bo poniosła najwyższą ofiarę zupełnie na darmo. Za to Cathy i Jeff jako przyjaciele nawalili. Pociągnąć za język jakoś bardziej, skombinować adwokata choć spod ziemi... właściwie z nią nikt tak naprawdę nie rozmawiał o całej sprawie (bo w sądzie to ona już była zupełnie nieprzytomna). O ile dobrze pamiętam, przekonała się już do tego, żeby powiedzieć o wszystkim temu adwokatowi, dopiero gdy puścił farbę o pieniądzach, na powrót zamknęła się w sobie. Tu niby szlochy w słuchawkę, a nikt z nią nie rozmawia i nie robi nic.

>Kupuję każdy i sprzedaję sie na każdm filmie Triera!
O, fanka co się zowie :) Widziałaś "Manderlay"? Przeważają opinie, że Lars okropnie skiepścił następcę genialnego "Dogville" i przez to nie mogę się przemóc, żeby ten film obejrzeć.

PS Iwona, masz fajny opis, ale jest jeden błąd - tam powinno być "yours", nie "your".
;-)

użytkownik usunięty

z opinia o przyjaciołach sie zgadzam, zdecydowanie!

No Triera lubie, lubie. i strasznie mi głupio, bo zawsze tracę jaja oglądając jego fimy!
A no widziałam, widzialam oba! i rzeczywiście Dogville o niebo lepsze.

A opis juz poprawiam ;-) dzieki za zwrocenie uwagi.

użytkownik usunięty

> bo zawsze tracę jaja oglądając jego fimy!
Coś chyba nie kakam... jesteś przecież dziewczynką?

>A opis juz poprawiam ;-) dzieki za zwrocenie uwagi.
Ach! Moja filologiczna duma zaspokojona :-)

Ciekawa dyskusja rozgorzała. Wbijam do Was zatem! Bohaterki filmów von Triera(te z tryptyku) są na pewno specyficzne i kontrowersyjne, ale jednocześnie urzekające. Nie spotkamy ich na zwykłej ulicy, w sklepie, czy w swoim otoczeniu. Postaci wyjęte jakby z innej planety. Bardzo przypominają mi one Amelie Poulain z "Amelii", choć von Trier bez skrupułów wrzuca je w wir szarej rzeczywistości, ludzkiej obłudy i fałszu. W świat, który brutalnie weryfikuje ich idee. Czy są irytujące? Na swój sposób tak, bo kino nie przywykło do przedstawiania w formie ludzkiej tak naiwnych "stworzonek"(czy "szczeniaczków", jak barwnie wyżej określiła je Bad Ann) jakimi są Selma, Bess, czy Karen. A jeśli wywodzą się one z umysłu filmowego masochisty von Triera, to skonfrontowanie ich z 'normalnymi' ludźmi musi skończyć się tragicznie. Moim zdaniem nie powinno określać ich się jako osoby chore psychiczne, bo pod płaszczykiem naturalizmu "Dogmatycznego" kina von Triera kryje się prawdziwa magia. Taką magię ma wspomniana "Amelia", która nie jest bynajmniej krytykowana z racji tego, iż bohaterka zachowuje się także osobliwie. Ta jej 'nienaturalność' sprawia, iż film zyskał miano "baśni", a to samo można powiedzieć o "Tańcząc w ciemnościach". Von Trier jak zawsze bawi się konwencja i oprócz wprowadzenia do dramatu elementów musicalowych, rysuje nam bohaterkę, jak z opowiadań na dobranoc: dobrą, ciepłą, kochającą, wrażliwą.

A ja trochę na przekór zabawię się w adwokata Selmy i wymyślę alternatywną historię jaka mogła się dziać przed wydarzeniami z filmu. Selma cierpiała ona na DZIEDZICZNĄ ślepotę, a zatem można zakładać, iż została wychowana przez niewidomą matkę(ojciec może i był zdrowy, ale rola matki w uczłowieczaniu jest nieoceniona). Ta nie zdołała jej uratować przed chorobą i z pewnością miała z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia. Selma, widząc ból matki, za punkt honoru wyznaczyła sobie uratowanie swojego syna przed straszliwym losem i jej się to udało. Idąc jeszcze bardziej metaforycznym i łopatologicznym tropem: Selma żyła w domu, gdzie nikt nie widział, a zatem i ona w dzieciństwie nie dostrzegała(mimo, że fizycznie była jeszcze zdrowa) bólu tego świata, co odbiło jej się czkawką w dorosłości.

Ja także kupuje filmy von Triera, bo facet jak mało, który potrafi z prostej historii stworzyć coś niepowtarzalnego, a jego kombinowanie i 'zabawa z kinem' niemal zawsze przynoszą znakomite rezultaty.

użytkownik usunięty
duude

czy ja wiem czy z innej panety? myślę, że jak najbardziej z naszej, tylko trochę zagubione w tym swiecie. Są strasznie nieswiadome zla. jak dzieci. i jak najbardziej można je spotkać w sklepie, na zwyklej ulicy, wiadomo - widok rzadszy niż kieszonkowcy, przestępcy czy bardziej codzienni - egoiści. to chyba przestroa przed naiwnoscia i atruizmem. zastanawiam sie tylko jaki Trier ma stosunek do Salmy i Bess, jedna i drugą uśmierca ale czy to znaczy krytyke tych postaci. przeciez one czują sie spełnione przed sama smiercia!

Czy we współczesności istnieje coś takiego jak 'śmierć w imię czegoś'? Czy pojęcie męczennik(a takie na pewno są bohaterki 'Złotego Serca') aktywnie funkcjonuje w naszych czasach? Czystego dobra na tym świecie nie ma, natomiast bohaterki von Triera są nieskazitelnie piękne dzięki swojej niezwykłej szlachetności. Zbyt naiwne, by żyć na tym świecie, dlatego uważam, że są z innej planety.

Co do zamysłu von Triera względem postaci... Gdzieś czytałem, że jest to swoiste rozliczenie z przeszłością, a konkretnie - z rolą kobiet w jego życiu. To one zwykle grają kluczowe role w jego filmach i to one są najbardziej piętnowane i "doświadczane", ale zawsze reprezentują najczystsze życiowe postawy. Matka von Triera dopiero na łożu śmierci wyznała mu, że człowiek, który wychowywał go przez całe życie, nie jest jego biologicznym ojcem. Czy posiadają one cechy matki? Tego nie wiem, ale jestem przekonany, że Lars chciał wyładować swój żal na wykreowanych bohaterkach "Złotego Serca".

ocenił(a) film na 9

Selma od początku filmu mnie strasznie, ale to strasznie irytowała, tą swoją infantylnością i kompletną bezradnością wobec świata, bezustannie dając sobą pomiatać. A najbardziej mnie zirytowało to, że również się dałam nabrać na tę sztuczkę - płakałam nad tą biedną Selmą jak nigdy, pomimo, że właściwie sama sobie wystawiła rachunek. Przecież mogła jeszcze wszystko odwrócić, wyjaśnić i tak dalej, ale nie, ona dalej tkwiła w swoim własnym zaczarowanym świecie, który w końcu doprowadził ją do tragedii. Myślę, że film Triera nie miał na celu wzbudzić refleksji i głębokich przemyśleń, tylko ukazać prawdziwe uczucia, które w pewnym momencie nieświadomie wkraczają w serce widza. Fenomenalna kreacja (btw mojej ul.piosenkarki ;)) Bjork, niezwykła muzyka, wstrząsający finał. Gorąco polecam 9/10.

użytkownik usunięty
mleko_w_proszku


"Myślę, że film Triera nie miał na celu wzbudzić refleksji i głębokich przemyśleń". Ja uważam, że właśnie taki był cel, ale nie przemyśleń pędzących wytyczonym szlakiem. Selma jest denerwująca, zdziecinniała i postępująca żałośnie, ale TAKA miała BYĆ. Kto powiedział, że główny bohater musi być wzorem dl nasladowania? Von Trier to nie eliza orzeszkowa. Fakt, że Selma budzi w nas takie emocje świadczy o tym, że film jest dobrze zrobiione a bjork świetnie zagrała. Selma jest "z innej planety" i to właśnie nad tym kontrastem świata "brudnego" ze światem musicali, najdłużej możan się zastanawiać. To jest fenomen - postępując na wskroś uczciwie zrobiła w zasadzie źle. Nad tym rezyser kazał nam się zastanawiać. Czy uczciwość Selmy jest bezsensowna i pusta, a może wynika z egoizmu? Czy może to nasz świat jest tak poprzestawiany do góry nogami, że dobro zamienia się w zło i na odwrót?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones