Film całkiem udany, a tak na marginesie wpisując tytuł skojarzyłem, że gdyby zabrać ze skrótu KGB "k" wychodzi GB, taki sympatyczny rebusik.
Motywacje dziewczyny mogłyby być inne niż twierdzi staruszka, ale po pół wieku wiele sobie można ułożyć w głowie usprawiedliwień. Nie jest dla mnie rozumiały motyw śmierci agenta Leo, bo z jednej strony po jego "zakochaniu" nikt nie uwierzy w samobójstwo, natomiast teza, że KGB zlikwidowało swojego agenta, do tego tej kasy, jest karkołomna, bo akurat swoich agentów to oni szanowali, szanują i będą szanowali. Końcowe przesłanie filmu jest takie: nie daj się capnąć do emerytury, a potem już ci nic nie grozi. Z królowej Wiktorii babci zawisłaby na stryczku.