w samochodzie nie mogłem ze śmiechu wyrobić hehe :}
Podpisuję się pod tym. Generalnie większośc scen z Malkovichem była śmieszna, z Pittem też. Coenowie wciąż mówią o tym samym, z tymże w "Burn After Reading" mamy komediowy płaszczyk. Szkoda nieco, że bracia zrezygnowali z beztroskiego tonu na rzecz krwawych scen. Owszem, ponownie zaskoczyli mnie, ale ich film jest nieco pęknięty; zaczyna się niewinnie, spodziewałem się zabawy, a dostałem kolejną już po "Fargo" i "To nie jest kraj..." przypowieśc o ludzkiej zachłanności i głupocie. Film ten oczywiście nie wytrzymuje porównania z poprzednikami, ma natomiast jedną, przezabawną i przerażającą zarazem scenę morderstwa w... sypialni.
Fani braci oraz ich gwiazd muszą znac tak czy inaczej, reszta widzów może poczuc się zdezorientowana. Ale to jest specjalnośc tego twórczego duetu:]