Ten film udowodnił mi że dobra obsada nic nie jest warta jeśli film jest beznadziejny ...
wielkie rozczarowanie nie przypuszczałam że Brad Pitt i George Clooney zagrają w tak
słabym filmie.
Dzieci mało wiecie o kinie a humor tu nie jest oczywisty można rzec,że jest wyszukany.Więc Wasze komentarze bardzo mnie śmieszą.Nie tylko głupkowate komedia potrafią bawić!!!
chciałabym doczekać czasów kiedy na filmwebie forumowicze przestaną obrzucać się "wyzwiskami" z cyklu "nie podobał Ci się film, który ja lubię? Ty głupie dziecko, Ty!".
argumenty "to jest dla Ciebie po prostu za mądre" też do mnie nie przemawiają. Tajne przez poufne, moim zdaniem, bardzo rozczarowuje. Humor jest aż nazbyt oczywisty, chyba, że ktoś próbuje się go doszukiwać tam, gdzie go nie ma. daleko mu do wyszukanego, momentami jest wulgarny i prostacki. wszelkie odmiany słowa "fuck" wrzucane jako przecinek po jakimś czasie zaczynają po prostu męczyć i irytować. Generalny pomysł jest świetny, główny wątek absurdu i ludzkiej głupoty dobrze przemyślany, ale całościowe wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Twoje zdanie... mnie film bardzo rozbawił, moja dziewczyna uznała go za jedną z lepszych komedii, a w kwestii kinematografii zgadzamy się zwykle raz na 100 lat - jak dla mnie choćby to wystarczy aby uznać fakt, że w tym filmie "coś jest". ;)
poza tym tego dnia w którym go oglądałeś w sklepie pod twoim domem były twoje ulubione lody po które normalnie musisz jeździć na drugi koniec miasta, w przypadkowo przeczytanym horoskopie miałeś tekst 'dziś zobaczysz świetną komedię', znalazłeś pięć groszy na ulicy i połowy filmu dzięki dziewczynie i tak nie widziałeś?
wybacz ale argumenty typu 'mi się podobał i koledze się podobał i reklamę widziałem więc to musi być świetny film' to nie na forum - nie znamy ani ciebie ani twojej dziewczyny więc co nam da informacja że wam się obojgu spodobało?
dokładnie tyle samo (a nawet o niebo więcej) niż twój żałosny wywód... bez obrazy, bo kompletnie nic z tego nie wynika, poza faktem, że lubisz klepać w klawiatu.
WTF 1/10 nie kumam takich ludzi. Ciekawe jak byś ocenił np. "Mosquito Man". Serio, rozumie, że komuś nie przypadł do gustu ale bez przesady, chodzby sama gra Malcovitcha wystarcza na conajmniej 3. Jak dla mnie najlepsza komedia dekady (chyba), bo nie przypominam sobie kiedy tak sie uśmiałem ostatnio.
A jak dla mnie, 1/10, tj. nieporozumienie. Doskonale rozumiem, że wcielenie się w role totalnych debili, to dla tak dobrych aktorów niebanalne zadanie. Ale NIC nie poradzę na to, że nawet kicający w geterkach Pitt albo idealnie sfrustrowany Malkovich nie zatarli niesmaku, który pozostał w mojej głowie po obejrzeniu filmu. Czułam się po prostu... głupio. Żadne inne uczucie do głowy mi nie przychodzi. I nie miało to nic wspólnego z absurdem, który w kinie ubóstwiam.
A więc tak: 1/10! Bo oglądając głupiutkie filmy akcji, oceniam je w kategoriach głupiutkiego kina akcji. A oglądając Coenów, wybaczcie, mam prawo oczekiwać WIĘCEJ.
"A ja mimo wszystko odróżniłabym absurd od głupoty, lub nie bawiąc się w eufemizmy, od skończonego debilizmu - :) sorry, przemawia przeze mnie pofilmowa frustracja.."
Odpowiem na oba posty jednym wybacz proczę.
Zauważyłem i doszedłem do wnisku, że dalsza pruba jakiejkolwiek dyskusji mija się z celem. Pomijajac już różnice miedzy absurdem i debilizmem myślę, że owa flustracja -bracia Coen zrobili film, który nie odpowiada Twoim gustom ( jak oni mogli Tobie to zrobić ), przesłania Ci w mojej opini całość.
I jeszcze apropo twojego ostatniego zdania. Często spotykam się z opiniami dlaczego wspaniałe filmy mają tak niską ocenę. Oto odpowiedz, ludzie ( pociesze Cię nie jesteś jedyna osobą ) oceniają nie tylko sam film ale też reżysera ( bo jak Coen to trzeba oczekiwać czegoś wiecej) , albo gatunek filmu ( aaa bo to miał być glupiutki filmi akcji to można wiele wybaczyć), itp.
peace
Zgadzam się. I od początku tego nie ukrywałam - dawno mnie jakiś film tak mocno nie sfrustrował. Po tym jak się naczytałam z jednej strony różnych najazdów na "tajne przez poufne", a z drugiej głośnych peanów na cześć filmu Coenów, to się poważnie zaczęłam zastanawiać czy nie przesadzam aby. W końcu niektóre sceny mnie po prostu rozwaliły - śmiałam się w myślach do samych obrazów. Ale później przypomniałam sobie to paskudne uczucie męki z jaką oglądałam film i oczekiwałam od sceny do sceny, żeby wytrwać do końca. Stąd to irracjonalne uczucie frustracji najprawdopodobniej.
I być może rzeczywiście podchodzę do tego zbyt indywidualnie, ale zupełnie nie rozumiem co w tym złego. Jestem widzem, a razem z biletem do kina kupuję sobie prawo do wysokich oczekiwań i krytyki. I nie rozumiem dlaczego to dyskredytuje mnie w twoich oczach jako godnego rozmówcę i partnera w dyskusji.. a więc: "jedno wybacz proszę".
i a propos twojego ostatniego zdania - racja. Gdybym nie wiedziała, że to film Coenów, prawdopodobnie w ogóle bym na niego nie poszła.
Nie mam zamiaru polemizować z tym jak źle czy dobrze odbierasz ten film - tego nie zmienię (i to szanuję ) i nie to jest przedmiotem moich załosnych wypocić ( :) ). Zastanawia mnie tylko jak można ocenić ten film na 1/10, (najwieksze dno , katastrofa, brak słów.... itd .. ) i dlatego zabrałem głos w dyskusji- tylko tyle...... Naprawdenie uważasz, że zasługuje by porównywać go do: np.: "Gulczas a jak myślisz" czy "Power rangers" czy ... nie wiem już co bo staram się zawsze mimo wszysto cokolwiek znaleś, coś pozytywnego, dlatego trudno mi wymienić filmy zasługujące na NAJniżczą ocene.
peace
Gra Malkovicha i Pitta to jedyne, co reprezentuje jako taki poziom w tym filmie. I tylko na podstawie gry aktorskiej można trochę podwyższyć ocenę temu filmowi. Reszta to niesamowita bieda. Scenariusz pisany chyba po omacku, bo wszystko jest tak nudne i oczywiste, że aż trudno wysiedzieć. To ma być komedia? Jest słabiutka jak beret.
Wypowiem się na temat filmu, tylko mnie nie zlinczujcie...
Film moim zdaniem jest poniżej oczekiwań.Bracia Cohen nie popisali się robiąc to "dzieło".Komedia absurdu - owszem "absurdu" wyszło bardzo dobrze - komedia już mniej, delikatnie mówiąc, do bani.Oczywiście przyznaję - aktorstwo stoi na wysokim poziomie.Jednakże ten film jest jak ktoś już wspomniał mega oklepany w dialogach, a ciągłe "What the fuck" co najmniej denerwuje.Druga połowa płci "pięknej" duetu debili z siłowni jest strasznie irytująca.Brad Pitt gra naprawdę dobrze i przekonująco, czego niestety nie można powiedzieć o Frances McDormand.Ona aż razi drażniącą sztucznością, i w ogóle postać którą gra jest aż niewyobrażalnie, kosmicznie i niemożliwie głupia w swoich przekonaniach, priorytetach i poczuciu dumy jako idiotka.Nie twierdzę, że może nie śmieszyć, kogoś może bawić, jednak pierwszy raz miałem uczucie obrzydzenia i chęć zgładzenia postaci jakie nigdy mnie nie dotknęło podczas oglądania jakiegokolwiek filmu.
Reasumując dałem 4 gwiazdki:
pierwsza:trzeba
druga:aktorstwo
trzecia:obsada
czwarta:reżyseria
Niestety to koniec gwiazdek.Moim zdaniem bracia Cohen nie powinni robić komedii, niestety, niech zostaną przy filmach w których czują się jak ryby w wodzie, np "To Nie Jest Kraj Dla Starych Ludzi" czy "Poważny Człowiek".Jednak, czy ktoś musi to mówić, czy gale Oscar'owe nie pokazały w czym są najlepsi?Napewno nie w komediach ;)
Pozdrawiam.
Szanuje odczucia i nie twierdze, że pozjadzłem wszystkie rozumy, niemniej gale Oskarowe dlamnie przynajmniej to "pic na wode fotomontarz". Mniejsza jednak o to, dlamnie WTF w dialogach brzmi naturalnie i conajmniej zabawnie hehe, szczególnie biorac pod uwagę codzienne słownictwo polaków (kurwa to pospolity znak interpunkcyjny ), a nasza kochan idiotka z tego filmu to nie tak bardzo sztucznie wyglada ( mieszkam w GB od 2 lat i spotkałem gorsze przypadki) patrząc w jakim kierunku rozwija się szkolnictwo i wiedza o społeczeństwie. Moim sktomnym zdaniem to ten obraz rzuca nieco światła na to w jakim świecie żyjemy ...- absurdu.
peace