Film ten został (zupełnie niesłusznie) zjechany przez wielu ludzi którzy najwidoczniej nie czują tego typu rozrywki. Co by nie gadać, obraz ten ma całkiem niezły scenariusz. Ale sam scenariusz jest tylko jednym z elementów, które składają się na to, co przynajmniej mnie
najbardziej spodobało się w tym filmie, mianowicie charakterystyczny, groteskowy klimat. Ciąg absurdów który śledzimy na ekranie, i który nas oczarowuje, mimo swej brutalności i, ośmielę się to powiedzieć, bezsensu.

Niewątpliwie, mamy tu do czynienia ze specyficznym kinem oraz specyficznym humorem, który, jak widać, niezbyt odpowiada większości.

Na szczęście wartość rzeczy nie zależy od opinii większości, bo inaczej cienko byłoby z tym światem, oj cienko. Ale to tak na marginesie.

Odnośnie gry - świetna kreacja Malkovicha, niezgorzej zagrał i Clooney.
Brad Pitt pokazał zaledwie poprawne aktorstwo, do czego zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić.
A Frances McDormand rządzi.

Kino zupełnie nie hollywoodzkie, ośmielę się nawet powiedzieć że niezbyt amerykańskie.
Całość jest dobrze wyważona i przemyślana, ale nie przesadzałbym (jak to niektórzy piszą) z tekstami w stylu "najlepszy film roku 2008".

W pełni zasłużone 7/10.