Ten film doceniłem nie od razu, ale dopiero parę chwil po seansie, po momencie refleksji. W czasie oglądania film nie zachwycał – pomimo rewelacyjnego aktorstwo (nawet na drugim i trzecim planie) i mnóstwa kapitalnych scen. Filmowi brakowało momentami tempa i polotu, których można się spodziewać po braciach Coen. Jednak po zakończeniu seansu przyszła chwila refleksji. Na pierwszy plan wybija się oczywiście wałkowany od debiutu braciszków motyw eskalacji ludzkiej głupoty i bezrefleksyjności prowadzącej do niepotrzebnych tragedii. Do tego dochodzi konstatacja na temat braku prywatności spowodowanego permanentną inwigilacją wszystkich przez wszystkich. Co jednak sprawiło mi najwięcej satysfakcji w warstwie treściowej filmu, to trafnie wypunktowane i ośmieszone priorytety ludzi epoki konsumpcjonizmu: jak największe konto, seks jako trening/zabawa/rozrywka, obsesja wyglądu, ćwiczenia fizyczne jako sposób na wszelkie bolączki, obłudny seksizm, taniocha telewizyjnej pulpy itd., itp. Tylko jeden człowiek zdaje się wyłamywać z tego kręgu szaleńców – niepozorny Ted, szef siłowni (jak zwykle świetny R. Jenkins), który jako jedyny jest tu normalny. I ta piękna normalność na tle obłędu reszty staje się wręcz szlachetnością. On widzi więcej i patrzy głębiej niż pozostali, ale może to nie powinno dziwić? Był wszak kiedyś osobą duchowną. Jednak i on w końcu daje się wmanewrować w ten obłęd i płaci za to wysoką cenę. Chyba jeszcze w żadnym wcześniejszym filmie Coenowie nie byli aż tak dosadni i konsekwentni w wyśmianiu tych powszechnych i pożądanych społecznie postaw, jakie reprezentują niemal wszystkie postaci w tym filmie (dorzuciłbym smakowitą i celną postać prawnika Tildy Swinton). Wymowę całości dopełnia ironiczny i dwuznaczny tytuł oryginalny filmu. To, co kiedyś było poleceniem zachowania tajemnicy: Burn after reading = Po przeczytaniu spal, dzisiaj rozumiane jest zupełnie na odwrót: Burn after reading = po przeczytaniu wypal. Kiedyś zachowanie sekretu i tajemnicy było cnotą. Dziś rozpowszechnianie sekretów stało się okazją do zysku, a nawet biznesem. Bolesne konsekwencje tego pokazują nam dobitnie bracia Coen. To nic, że w krzywym zwierciadle.
film jest naprawde si....
nie jest to moze typowa komedia, ale film jest naprawde niezly. 7/10
Znów się z tobą zgadzam, Snoopy, co nie zmienia faktu, że jest to raczej zawód i nie pod względem treści, a pod względem wykonania raczej i podejścia do owej treści.
Mądrze i wyczerpująco.
A niezależnie od tych konstatacji ten film to całkiem przyjemny sposób na wolny wieczór.
A mnie niestety ten film wymęczył. Może nie nazwał bym czasu spędzonego z tym filmem straconym, ale jednak po filmie nie miałem zbyt dobrego nastroju.
Moim zdaniem to film raczej ciężki i groteskowy oraz trudny w odbiorze dla niektórych. Ma kilka zalet np.smakowite dialogi, kreacje aktorskie szczególnie brata Pitta i kilka świetnych momentów. Jednak jako całość mnie nie przekonał. Bracia Coen nie wykorzystali potencjału jaki drzemie w tej historii i trochę przekombinowali.