Zawsze znajda sie malkontenci, ale najnowszy film Coenow to, jesli nie powrot, to przynajmniej kontynuacja ich swietosci! Ciezko opisac to, co sie dzialo w kinie, kiedy ludzie zapominali o swoim popcornie i wychodzili z niemal pelna butelka coli a wiekszosc widzow, zamiast wygodnie rozparta na fotelu, siedziala pochylona do przodu i smiala sie do rozpuku(czymkolwiek rozpuk jest ;)). Nawet Brad Pitt, ktorego szanuje jako aktora, ale do tej pory uwazalam za slabego odtworce rol komediowych(strasznie sztywno wypadl, moim zdaniem w 'Przyjaciolach), wybronil sie jako glupawy Chad...tylko powtarazam pytanie kolegi z postu nizej...jak on zginal?
Podpisuje sie....ja bylem an fillmie w jednymz Warszawskich kin.
Sala wypelniona przynajmnie 80%...nikt nie wyszedl przed koncem, salwy smiechu wybuchaly regularnie i gremialnie.
A sam film - moim zdaniem rewelacvja. Coenowie w swietnej formie. Po "To Nie Jest Kraj..." bracia wracaja do swojego goroteskowego, przesmiewczego stylu. Znakomite kreacje Pitta, Clooney'a, Swinton, Malkovicha i McDormand. Prosta, ale jakze wciagajaca historia...
POLECAM