To już drugi film Coen'ów który pozostawił po sobie niesmak i takie dziwne wrażenie jakby film trochę za wcześnie się skończył. I o ile "To nie jest kraj dla starych ludzi" uważam za perełkę to tu czegoś zabrakło. Drugi raz bym chyba nie oglądał.
Już po raz trzeci obserwuje ten sam temat filmu u braci C. czyli problem komunikacji międzyludzkiej i wątek związany z pieniędzmi i problemami, które wywołują. W Fargo pomysł uprowadzenia żony - główny bohater potrzebował pieniędzy na biznes, bo nie mógł dogadać się z teściem - pociąga to za sobą katastrofalne skutki. W "Człowiek którego nie było" podobny temat - beznamiętny gość, przy pomocy szantażu zdobywa pieniądze na biznes, co w konsekwencji doprowadza to do przypadkowego zabójstwa, potem samobójstwa, no i własnej śmierci. Tutaj znowu to samo - operacja plastyczna - łatwa, przypadkowa kasa - w konsekwencji śmierć w szafie. Nawet podobieństwo scen - kiedy John Malkovich zabija Pana z siłowni "ciupagą" do sceny kiedy w Fargo porywacz zabija wspólnika siekierą.
Bardzo monotematyczni ci bracia, jednak sam film jako komediodramat myślę, że wyczerpał temat i u mnie niesmaku nie pozostawił.
Być może dlatego, że ten temat wyczerpały już poprzednie filmy braci C.
Na pewno warto zobaczyć ze względu na grę aktorską... Ogólnie całkiem niezły komediodramat dla ludzi z troche specyficznym poczuciem humoru.
Właściwie bardziej to była komedia sytuacyjna. Suma zachowań międzyludzkich doprowadziła do absurdalnych sytuacji. Slasptick dla ineteligentów. Spodziewałem się czegoś innego ale w sumie mi się podobał.
Ja zasiadając do oglądania, nie wiedziałam, że to będzie komedia. Zestaw nazwisk imponujący, więc wypożyczyłam.Dla mnie to parodia filmów o agentach. Początek i koniec dobry, środek trochę nudnawy i głupawy.No i za dużo nieuzasadnionych bluzgów.Też bym ponownie raczej nie ogladała.
Zgadzam się w 100%.Obsada świetna,gra aktorska również.Pitt mnie zadziwił ale pozytywnie:) tak to jest film ze specyficznym poczuciem humoru-NA PEWNO DLA MNIE! będę chciała do niego jeszcze wrócić.
Moim zdaniem ten film w ogóle nie miał zakończenia, po prostu urwał się w miejscu, gdzie scenarzysta nie potrafił już nic więcej wyciągnąć z pozostających przy życiu bohaterów. Film był nawet niezły do sceny w szafie, która może była mocna i zaskakująca, ale zupełnie rozłożyła klimat komedii i nawet Clooney nie zdołał tego uratować. Może źle odebrałem ten "specyficzny" humor dla "inteligentów", to pewnie dlatego że nie czytałem recenzji i włączyłem tv o minutę za późno, już po wyświetleniu Wielkich nazwisk reżyserów.
Można by było się przyczepić do twojej wypowiedzi,bo humor specyficzny to nie znaczy ze dla inteligentów,co ma inteligencja do humoru tego nie wiem.Ogladając film nie skupiam sie na Wielkich nazwiskach aktorów i reżyserów.Nie przesadzaj.
W sumie jak teraz sobie myślę o tym filmie, to nie mogę przypomnieć scen które mnie rozbawiły, a były chyba ze dwie albo trzy. Jak byś mogła to podrzuć najśmieszniejszą dla Ciebie scenę.
Moja przesadzona reakcja wynika z przejrzenia kilku wypowiedzi na forum, z których wynika, że jednak na odbiór filmu ma wpływ inteligencja - jeśli cię nie rozbawił to pewnie go nie rozumiesz i wolisz oglądać Kac Wawę itd, bo to produkcja "nie dla wszystkich". Podejrzewam też, że gdyby nie słynne nazwiska, film nie miałby tylu ocen powyżej 8. Ale masz rację, za bardzo generalizuję, dlatego przepraszam wszystkich tych, którym film podoba się za to jaki jest ;)
Nie rozumiem co ma tutaj ta cała "inteligencja" do humoru sytuacyjnego Braci C. Po prostu ten humor nie kazdego śmieszy.
Prosty przykład: Kiedy oglądałem pierwszy raz Fargo, była tam taka scena w której już po porwaniu porywacze puszczają zakneblowaną, z workiem na głowie i związaną kobietę, która spanikowana i nic nie widząc, nie wie co robić i biegnie oszołomiona przed siebie obijając się o drzewa. Śmieszne? Mnie to akurat nie rozbawiło, ale kiedy już oglądałem film ze znajomymi, to kilka osób nie mogło powstrzymać się od śmiechu (mimo iż scena raczej makabryczna i nie wypadało się smiać).
Tutaj w zasadzie ten sam humor kiedy Brad Pitt z usmiechem akwizytora pojawia się w szafie i dostaje w głowę od wystraszonego agenta CIA, który przez 20 lat służby nie korzystał z broni. Jak napisał "yanek75" komedia z humorem sytuacyjnym, jednak spora część filmu to także dramat... a w zasadzie jak to z filmami braci C. bywa nie wiadomo czy się śmiać czy płakać (każdy reaguje na swój sposób). Bo czy śmiać się z takiego Clooneya, który biegnie zadzwonić do zony po tym jak jego kochanka nadepnęła na jego rozdęte ego, czy może raczej mu wspołczuć, że jest taki (jaki to mówią kobity) żałosny? ;)