Dlaczego chcial zabic senatora/przyszlego prezydenta?
Albo jesli uwazacie, ze nie, to kogo zamierzal zabic wyciagajac wtedy pistolet?
Tak jak mówił w taksówce - chciał oczyścić miasto ze wszystkich śmieci - przecież ta kampania wyborcza to była alegoria zakłamania na świecie
Podobnie trochę jak kobieta w której się kochał. "Była jak wszyscy". On sam chciał przejść metamorfozę bo czuł, że brud miasta w nim siedzi. To jest bohater trudny do zrozumienia bo czasem jest szczery, jak na przykład w tym kinie gdzie pokazał troche swój brak gustu, jednak nie chciał zrobić nic złego. A potem w taksówce gdy mówił o polityce, zdawało by się, że naprawdę zagłosuje na senatora ale może kłamał. Tak ma być. Nie wszystko musimy wiedzieć. Osobiście uważam, że chyba nie chciał wyciągnąć broni. Tyle że jest to dla mnie troche dziwne tak się narażać. Wiadomo, że gdyby go zastrzelił nie wyciągnął by młodej z dołka. Może chciał mu coś dać? Nie wiem.
Mnie ciekawi najbardziej czy koleś z magnumem zabił żonę, czy tylko tak sobie gadał.
Według mnie on chciał senatora tylko przestraszyć. Zmotywować. Chciał mu pokazać, że tam jest niebezpiecznie, że rzeczywiście powinien on zająć się oczyszczaniem miasta ze "śmieci". Zbyt teatralnie do niego podchodził, zbyt teatralnie wyciągał broń, aby rzeczywiście miał zamiar go zabić. Gdy wrócił do domu, zajął się od razu czym innym, wyglądał, jakby jego plan wypalił.
Nikogo nie chciał zabić. Udawał, ze sięga po broń a tak naprawdę jedynie włożył dłoń pod kurtkę. Gdyby naprawdę chciał kogoś zabić, po co by celowo zwracał na siebie uwagę ochroniarza? Myślę, że urządził takie przedstawienie, żeby się sprawdzić przed prawdziwą akcją.
Film jest genialny. Znakomite studium wyobcowania.