PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1046}

Taksówkarz

Taxi Driver
1976
7,8 244 tys. ocen
7,8 10 1 244239
8,5 98 krytyków
Taksówkarz
powrót do forum filmu Taksówkarz

"Jaki piękny jest ten świat, tylko czarne, białe". Brutalnie zamordował 4 gości z broni nabytej od handlarza. "Uratował" dziewczynę zwracając ją rodzicom których tak obchodziła, że aż znalazła się na ulicy. Oni oczywiście mu za to podziękowali, natychmiast zmądrzeli, weszli na dobrą drogę i obdarzyli swoją córkę miłością. A na końcu z zazdrością patrzyła na niego ta, która go wcześniej nie chciała a którą on jako bohater może teraz pogardzać chociaż wcześniej był w niej zakochany.

Biorąc pod uwagę późniejsze filmy Scorsese, jestem przekonany że świadomie i celowo utrzymał tę całą historię w takiej naiwnej konwencji aby pokazać bezsens bohaterstwa z pobudek moralnych.

ocenił(a) film na 9
monroepage

Chyba jednak nie zrozumiałeś zakończenia...

ocenił(a) film na 8
Ceglas

No to nie wstydź się powiedzieć jak Ty rozumiesz zakończenie tego filmu czy w ogóle cały ten film. Ja nie twierdzę, że on jest kiepski. Jest bardzo dobry a naiwność całej historii jest celowa.

monroepage

To miało tak wyglądać, bądź nawet miało się zdawać, że to tak wygląda.

ocenił(a) film na 9
NickError

Moim zdaniem zakończenie to była czysta metafora, a Travis tak naprawdę zginął. Nie śmiałem krytykować twojej oceny, chodziło mi jedynie o to, że zbyt płasko odebrałeś to zakończenie. Zresztą każdy inaczej może to zinterpretować...

ocenił(a) film na 8
Ceglas

Faktycznie, mógł zginąć na tej kanapie a dalsza część filmu była już tylko projekcją jego pragnień. Jednak niekoniecznie mogło tak być (powtórzę mój inny komentarz) ponieważ Travis zrobił samodzielnie "porządek" dzięki czemu stał się poważanym, silnym mężczyzną, czego cały czas pragnął. Takiego silnego mężczyzny w jego mniemaniu potrzebowała dziewczyna w której się wcześniej zakochał. Tylko po jego przeobrażeniu w tego silnego mężczyznę, ona przestała go już interesować, bo nie musiał jej zdobywać, ponieważ sama na niego leciała.
Travis był niedojrzałym emocjonalnie facetem. Nie wiedział dlaczego taki jest (nie znał siebie), pragnął natomiast być innym i tego samego chciał od ludzi. Postrzegał rzeczywistość przez pryzmat swojej naiwności sądząc, że to inni mają problem. W rzeczywistości sam miał problem ze sobą i to poważny.

ocenił(a) film na 9
monroepage

Też prawda. Tak jak mówię, zakończenie można różnie zinterpretować.

ocenił(a) film na 9
monroepage

Nie pierdol, zajebisty film. Polecam :)

ocenił(a) film na 8
Hetto

Nie pierdole i też go polecam. Jeden z lepszych filmów Scorsese.

monroepage

Zacytuję słowa Betsy odnośnie Travisa:

"jesteś na wpół iluzją i rzeczywistością"

Może nie dokładnie, ale powiedziała coś takiego.

ocenił(a) film na 8
NickError

Zgadza się. Był na wpół iluzją, ponieważ udawał kogoś kim nie był.

użytkownik usunięty
monroepage

Ten film jest absolutnie nie-naiwny. Właśnie pokazuje, że rzeczywistość się układa w sposób zupełnie nieprzewidziany. Kiedy Travis wykończył tych gości i zgarnęły go gliny ja byłem przekonany, że koniec będzie taki, że go wpakują do pudła lub dostanie czapę i to będzie na tyle, a morał z tego będzie taki, że rzeczywistość to syf. Wbrew pozorom byłoby to zakończenie oczywiste, ten tragizm byłby banalny i właśnie naiwny, tylko w inny sposób. Jednak bieg wypadków robi tutaj woltę. Dalszy ciąg nie jest żadną jego projekcją czy snem. Po prostu sytuacja jak najbardziej dopuszczała możliwość uznania przez sąd jego prawa do strzelania w samoobronie (nikt nie widział i nie mógł zeznać, kto strzelał pierwszy). Ja byłem zaskoczony, ale to jest właśnie realizm tego filmu.
A jeśli chodzi o tą Betsy na końcu to wcale nie wyczułem jakby chciała do niego wrócić. Raczej miała do niego dziwny, nieokreślony stosunek. Z pogardy zamienił się w coś bliskiego sympatii i pewnego uznania, ale czuje się, że jest między nimi przepaść i są z kompletnie innych światów.

ocenił(a) film na 8

Oczywiście nie chodzi mi absolutnie o to, że film jest naiwny i wobec tego kiepski. Absolutnie nie! Film jest bardzo dobry.
Może inaczej powiem. Rzeczywistość w tym filmie jest ukazana oczami Travisa. On był przekonany o tym, że świat który go otacza jest taki prosty; jeśli wykończy kilku gości to zmyje ten cały "syf" i miasto będzie piękniejsze.
Nie godził się na rzeczywistość wokół niego, nie zdawał sobie sprawy, że ten cały "syf" skądś się wziął, jakoś powstał, że coś do niego doprowadziło.
Podoba mi się scena w której Travis podchodzi do ochroniarza i z nim rozmawia. Podając mu swój adres jest przekonany, że agent wziął od niego namiar aby mu wysłać list. W rzeczywistości najzwyczajniej go spisał tak, jak się spisuje chuligana.
Przykładów można by mnożyć. Jeśli chodzi o Besty, to również ciekawa postać. Według mnie ona potrzebowała silnego mężczyzny, ale pociągali ją tacy jak Travis, czyli dziecinni, udający kogoś innego. Lubiła kiedy mężczyzna się dla niej sprawdza (scena z zapałką odpalaną dwoma palcami). Uważam, że na swój sposób była niedojrzała tak jak Travis. Chciała widzieć w mężczyznach kogoś innego niż w rzeczywistości byli.

użytkownik usunięty
monroepage

Nie zgadzam się z tym, że rzeczywistość w filmie pokazana jest oczami Travisa. Moim zdaniem on w całym jego zagubieniu i narastającym obłędzie pokazany jest totalnie z boku, wręcz behawiorystycznie. Widzimy w gruncie rzeczy normalną rzeczywistość Nowego Jorku i jego dość nieproporcjonalną reakcję na pewne zjawiska, które oczywiście nie są pozytywne, ale "normalne" osoby ich niemal nie zauważają, bo na tyle wrosły w ten świat, że po prostu dla nich (np. tych jego kolegów taksówkarzy) te rzeczy są oczywistością, z którą trzeba się pogodzić. Dla niego nie są.
Zwróć uwagę, że w scenie z ochroniarzem Travis podał mu kompletnie zmyślone dane, więc to też nie tak, że po prostu dał się spisać glinie. On też nie jest aż takim naiwniakiem.
Dla mnie ten film po prostu opowiada o gościu, który nie może się dostosować do świata, spotykają go kolejne afronty i rozczarowania, i nie może dać sobie z tym rady, choć do końca nie zdaje sobie nawet z tego sprawy. Narasta w nim ładunek frustracji, który szuka rozładowania. Przecież w jednej scenie o mało nie zabił tego kandydata na prezydenta, wyglądało na to, że powziął taki plan. Liczył się z tym, że zrobi coś, co położy kres jego życiu w takim kształcie, jaki ono miało (pisał list do Iris, w którym zaznaczał, że gdy ona go będzie czytać, on nie będzie już żył).
Co do tej Betsy to to była w gruncie rzeczy totalnie banalna figura, bez złożonej osobowości. Zwykła, ułożona paniusia która chciała mieć faceta troszkę romantycznego, ale jednocześnie "na poziomie". Gdy Travis odstawiał romantyka, dała się uwieść, gdy popełnił faux pas z tym kinem porno, odstawiła go na bok, potem gdy przeczytała o nim w gazetach zobaczyła w nim coś więcej niż tępego buca i już zupełnie nie wiedziała co o nim myśleć (tą jej mieszczańską konfuzję Sheppard genialnie odegrała). Ta ostatnia scena w taksówce była naprawdę mocna - zderzenie osobowości pokaleczonej, prostej, ale jednocześnie nieprzeciętnej z osobowością ułożoną, dobrze "zadomowioną" w rzeczywistości i jednocześnie banalnej. Jego zduszony żal przykryty uśmiechem i życzliwym smalltalkiem i jej spojrzenie będące mieszaniną: zaciekawienia, czułości, poczucia wyższości. Był dla niej czymś w rodzaju kuriozum. Zgadzam się z tym, że oboje byli niedojrzali.

ocenił(a) film na 8

To dobrze, że się nie zgadzasz. Jest przez to ciekawiej :)
Ja jednak pozostanę przy swojej opinii, bo w ten sposób ten film, dla mnie przynajmniej, układa się wtedy w spójną całość.
Czy to nie jest trochę tak, że dla Ciebie ta nowojorska rzeczywistość jest normalna, ponieważ ją rozumiesz? Wiesz przecież, że Iris jako czternastolatka nie mogłaby znaleźć się na ulicy jako dziwka, gdyby miała umiejących ją kochać rodziców. W filmie widzimy ją jednak jako zepsutą nastolatkę której trzeba pomóc, czyli de facto widzimy ją oczami Travisa. Zauważ, że ona nie była jednak osobą przetrzymywaną wbrew jej woli i mogła sobie opuścić Nowy York i wrócić do rodziców. Żyła tak jak uważała i nie miała z tym problemu - to był jej wybór z którym absolutnie Travis się nie godził. Ona była dla niego częścią "syfu" i pewno gdyby nie jej wiek który go rozczulił, zabiłby ją tak, jak jej alfonsów. To był właśnie główny problem Travisa - nie szanował ludzkich wyborów, nie godził się na nie i nie akceptował ich ponieważ sam chciał być inny, lepszy, dojrzalszy, męski itd.
Co do Betsy to nie bardzo zrozumiałem w jakim sensie była banalną figurą. Chodzi Ci o jej charakter czy postać w tej historii? Bo ja uważam, że bardzo trafnie ją reżyser zestawił z Travisem. Choćby po to, żeby po pierwsze pokazać niedojrzałość tych obu postaci a po drugie podać jakby przykład na to jak często dobierają się tacy ludzie. Ona nie może pokochać go takim jakim jest, on natomiast ciągle chce być innym, żeby sprostać jej wymaganiom.

użytkownik usunięty
monroepage

Nie, nie, nie:) No właśnie nie widzimy Iris oczami Travisa. Zauważ, że on ją idealizuje, postrzega jako biedną, niewinną istotkę, która na pewno została porwana i jest zmuszana do tego haniebnego procederu siłą przez złego alfonsa. A widzimy zblazowaną smarkulę, która wszystko robi z własnej woli, bo nie widzi lepszego pomysłu na życie i pewnie w ten sposób przeżywa swój bunt przeciwko rodzicom. Jej rodzice prawdopodobnie byli nudnymi, banalnymi mieszczanami żyjącymi wg sztywnych konwenansów w epoce, w której dokonywał się przewrót kontrkulturowy. To mogło być źródłem konfliktu Iris z rodzicami, których nie podejrzewam o szczególną patologię społeczną, a raczej o nieumiejętność rozmowy z córką, sztywne, konserwatywne przekonania i wąskie horyzonty.
Travis myśli, że kiedy wsiadła do niego do taksówki na chwile to chciała uciec, ale alfons jej nie pozwolił, podczas gdy prawdopodobnie była tak naćpana, że nawet nie wiedziała, co robi. Widzimy rzeczywistość z boku i Travisa w niej zanurzonego, który jest wyraźnie niekompatybilny z otoczeniem i możemy się tylko domyślać z jego słów i zachowań, co on tam sobie naprawdę myśli.

Wracając do Betsy, chodziło mi o to, że podczas gdy Travis jest człowiekiem z problemami, buntownikiem przeciw całemu światu, ona jest dobrze ułożoną, banalną paniusią bez głębszej osobowości, chcącą realizować trywialny model szczęśliwego, poukładanego życia. Najpierw daje się oczarować romantycznej bezpośredniości Travisa, a potem gdy dostrzega, że pomiędzy nimi jest przepaść i mają całkiem inną wrażliwość, spławia go. Ich zderzenie jest kapitalne.

ocenił(a) film na 6
monroepage

1 Zdecydowanie 'lynchowska' analiza filmu monroepage'a bardziej przypadła mi do gustu. Chociaż fabuła filmu jest trochę naiwna, postacie karykaturalne, a sam blichtr filmu wyblakł przez lata (doczekaliśmy się znacznie lepszych produkcji). Chociażby Zły Porucznik -jako pokrewne dzieło filmowe- znacznie lepiej się broni omawiając temat moralności i tzw. półświatka...

2 Nie rozumiem kultowości tego obrazu, Scorsese reżyserował znacznie lepsze filmy. Parę scen i cytatów nie wystarczają mi, żeby nazwać ten film ważnym, czy nawet dobrym. Niemniej jednak sam należę już do generacji dorastając na takich filmach jak Pulp Fiction, Fargo, Man Bites Dog, tak więc Taxi Driver wydaja mi się dość przewartościowany (tj. Deer Hunter i Serpico)...

I tu pada moje pytanie:

CZY KTOŚ MÓGŁBY WYTŁUMACZYĆ MI, DLACZEGO TEN FILM JEST TAK POPULARNY/KULTOWY... Jaka jest jego esencja?? Jak już pisałem dla mnie jest to film po prostu nudny...

ocenił(a) film na 8
moocheee

Ja też uważam, że ten film nie jest arcydziełem jak go niektórzy określają. Owszem jest bardzo dobry, złożony i głęboki, ale geniusz Scorsese to Chłopaki z Ferajny i Kasyno.

Mnie się wydaje, że ten film jest tak kultowy z wielu powodów. Jednym zdaniem można najogólniej powiedzieć, że to film o samotności. Ale również o tym, że każdy ma w sobie coś takiego czego nie akceptuje, co powoduje w nim narastający gniew, chęć zniszczenia tego całego otaczającego "syfu". Jest to również film o niedojrzałości, o pragnieniu bycia kimś innym, lepszym, dzielniejszym. Mówiąc inaczej - jest coś, co powoduje, że nie godzimy się na to kim jesteśmy w rzeczywistości i o tym czymś jest właśnie ten film :)