Ostatnio oglądałam "Gangi Nowego Jorku", które zachwyciły mnie charyzmatycznymi głównymi rolami, gorzej z fabułą. I mam wrażenie deja vu, bo "Taksówkarz" był nudnawy, w momencie kulminacyjnym mocny i krwawy, to tyle. Generalnie jakoś szczególnie tego filmu nie zapamiętam, bo był poniżej oczekiwań.
Ojjjj, a dla mnie "Gangi..." w porównaniu do "Taksówkarza" to jeden wielki gniot...
Rola De Niro w tym filmie, jego postać, aura jaką wytwarza dookoła siebie powodują w człowieku nagromadzenie wielu emocji, bardzo skrajnych. Raz go lubimy, za drugim razem nie rozumiemy, a za trzecim chcielibyśmy być nim i jak on wyładować skumulowane emocje...
Genialna postać. Genialna gra aktorska.