w wersji Taylor, czyli trzy i pół godzinne szoł. Taylor szołmenka niczym hasająca po łące łania, pewna siebie modelka na wybiegu, piosenkarka z krwi i kości na scenie. Weźmie gitarę, trąci po strunach i doda swój niepowtarzalny głos i jest wow. Jak się zmęczy staniem i tańczeniem, zasiądzie do pianina i zagra tak, że jest wow.