Te ostatnie godziny

These Final Hours
2013
6,5 5,8 tys. ocen
6,5 10 1 5763
6,0 2 krytyków
Te ostatnie godziny
powrót do forum filmu Te ostatnie godziny

Film, jeśli nie był bardzo dobry, to przynajmniej wyróżniał się - zdecydowanie - na tle wszystkiego, co oglądałem ostatnio. Kilkanaście sekund początku - świetne wprowadzenie, choć efekt psuja wstawki o producentach filmu. Ostatnia scena, mimo tego, ze efektowna, nieco rozczarowuje, choć przyznam, ze nie wiem, czego bym oczekiwał - boskiego palca wstrzymującego koniec świata? Napisu "to be continued..."? Natomiast zgadzam się, ze samo zamkniecie i napisy końcowe, bez muzyki, to był bardzo dobry pomysł. Sama jednak ścieżka dźwiękowa, bardzo oszczędna, wydaje mi się odpowiednia - łącznie z cisza na końcu.

Gra aktorska, przynajmniej niektórych postaci, jest świetna, głownie rola dziewczynki. Dobrze tez wypadł gospodarz przyjęcia. Główny bohater nie był jednak zbyt przekonywujący, ani jego postać, ani jego przemiana (była taka?) - choć zdarzają mu się lepsze "momenty". Trudno mi powiedzieć, czy to wina scenariusza, czy samego aktora, ogólnie postać dość nijaka i końcówka niczego tu nie zmienia. No, ale może tacy są ludzie, w większości "tuzinkowi"?

Ciekawe jest postawione przez film pytanie na temat sensu przestrzegania zasad, czy człowieczeństwa, gdy w najbliższym czasie kwestie te utraca wszelka racje bytu, i to dosłownie. Wbrew ostatecznym decyzjom bohaterów, nie jestem przekonany, ze ich działania miały jakikolwiek sens, czy tez dowodzą triumfu ich człowieczeństwa nad zwierzęciem, które tkwi w każdym z nas, itd., itp. No, chyba ze nadanie JAKIEGOKOLWIEK sensu ostatnim chwilom życia miało chronić ich przed szaleństwem.

Niezbyt przekonały mnie pewne elementy sytuacyjne, np. pustawe przedmieścia (zakładam, ze wyglądałoby to zupełnie inaczej, co najmniej tak, jak sceny z panicznej ewakuacji na wieść o bliskim wkroczeniu obcych wojsk w czasie wojny - a opisy takich scen z różnych krajów są dość jednoznaczne - totalny chaos, zablokowane drogi, itd.). No, chyba ze większość mieszkańców opuściła swoje domy już wcześniej, lub wymordowała się w domowym zaciszu. Inna sprawa, ze informacje o tak dużym obiekcie zbliżającym się do Ziemi i prawdopodobnym miejscu uderzenia byłyby znane już sporo wcześniej, a zatem rozprzężenie systemu (niezebrane worki ze śmieciami, choć jednak wodociągi działają), czy eksodus większości mieszkańców mógłby faktycznie nastąpić wcześniej. Wspominam takie drobiazgi, bo film stara się być wiarygodny, lub przynajmniej deklaruje się jako taki, w przeciwieństwie do wysokobudżetowych dziel amerykańskich, które swobodnie lawirują miedzy realizmem a absurdem.

Podsumowanie filmu na stronie ("W kierunku australijskiego wybrzeża pędzi kometa, więc ludzie mają kilka dni, aby nacieszyć się życiem.") jest kompromitujące, wypadałoby choć sprawdzić... Od symboliki plakatu bolą zęby, na szczęście zobaczyłem "to" dopiero po filmie.

I jeszcze ciekawostka, zauważyłem, ze jako rodzic dwójki dość małych dzieci relacje między rodzicami i dziećmi, i „ostateczne rozwiązania” spraw rodzinnych w filmie odbierałem wiele bardziej emocjonalnie i "osobiście". Być może kilka lat wcześniej film nie sprawiłby na mnie takiego wrażenia, lub zwróciłbym wtedy uwagę na inne elementy.