Jak widać na doskonałym przykładzie filmu "Phone Booth", nie potrzeba wielkich przestrzeni zarośniętych lasów czy odkrytych łąk, ani starego domu ze ścianami oblanymi krwią, ani nawet nieprzeniknionej ciemności nocy, aby stworzyć produkcję trzymającą widza w napięciu. Wystarczy tylko jedna, samotna budka telefoniczna...
Dlaczego "Telefon" tak bardzo wciąga? Dlaczego aż tak interesuje? Dlaczego po projekcji nie zapominamy o filmie, tylko zapamiętujemy go jako dobre kino sensacyjne? Moim zdaniem dlatego, że pan Joel Schumacher nie starał się ze wszystkich sił aby widz, po projekcji jego dzieła, pałał panicznym lękiem na sam dźwięk dzwoniącego telefonu. Nie starał się nade wszystko wprowadzić sztucznego poczucia grozy, co tak jest teraz popularne w wysokobudżetowych "horrorach", na przykład. Po prostu "Telefon" da się obejrzeć.