Do tego radosna tfu!rczość polskich tłumaczy (jak zwykle). We wszystkich językach tytuł brzmi "Teoria zera",albo "Teoria niczego", po polsku - "Teoria wszystkiego". Żałosne.
"Zero theorem" to w przekładzie "teoria wszechrzeczy", więc tym razem polscy tłumacze na pewno byli bliżej sedna niż cała reszta. Podkreślam: tym razem ; )